showing

Thursday 24 May 2012

first


  Czasem życie nabiera zbyt szybkiego tempa. Głupia, myślisz że wszystko co dobre będzie trwało wiecznie. Peszek. Czasem trzeba przejąć tą pieprzoną pałeczkę, i pokierować życie tak, jak chcesz by szło. Ciężko.. ale trzeba dać sobie radę. Nikt mi nie pomoże. To jest moje bagno i ja się będę w nim kąpać.


 
~*~

- Nie jedź, błagam Cię. 
- Musze..
- Ale Claudia.. nie..
- ZAMKNIEMY CIĘ W SZAFIE!
- I nawet nie zauważą że Ciebie nie ma!
Słodki śmiech przez łzy. Tak bardzo będziemy za nią tęsknić.. Ta osoba jest więcej warta niż wszystkie miliony, miliardy, BILIONY tego świata a ktoś chce nam ją zabrać. Poszczuje psami jak spotkam!
- Jesteście kochane.. ale muszę.. choć nie chce.. - powiedziała przez łzy mocno nas przytulając.
- Geez, tak bardzo będziemy tęsknić... - rozryczałam się na dobre. Ona nie może tak po prostu wsiąść w ten pieprzony samolot i polecieć. NIE MOŻE.
- Claudia, Słonko musimy jechać! - zza bramy było słychać krzyk jej mamy.
- Już idę.. - mruknęła - dobra dziewczęta.. żegnajcie - jeszcze raz się do nas przytuliła, a raczej prawie udusiła i pobiegła z płaczem do samochodu. Wraz z Ellie padłyśmy na ziemie i zaczęłyśmy płakać.
- Ona wróci..
Siedziałyśmy tak do nie wiadomo której. Zdenerwowani rodzice zaciągnęli nas do samochodu i zawieźli do domów.

~*~

 - Ellie, do cholery, gdzie mój but?! - krzyczałam biegając po domu.
- Masz go w ręku pajacu. - odpowiedziała przeżuwając jabłko.
- Zapomnijmy o tym że w ogóle zadałam to pytanie.
Ellie siedziała na moim łóżku i czekała aż będę gotowa. No właśnie.. czekała. 
- Ile mamy do odprawy?
- Ym.. godzine. - odpowiedziała.
- CHOLERA JASNA. - krzyknęłam i jeszcze szybciej zaczęłam biegać po domu. Nawet nie byłam umalowana. Nic. Mokre włosy, zacna piżamka. No tak, Marina i jej zapłon. Na dodatek nie byłam do końca spakowana. Wciąż żyję double-eighteen z zeszłego tygodnia. Ellie miała urodziny kilka dni po mnie, więc połączyłyśmy imprezę w jedno. Co z tego wyszło? Jeden wielki kac morderca który trzyma mnie do tej pory. 
- Nie drzyj się, tylko ogarnij szybko i musimy jechać. - stałam w łazience i próbowałam ogarnąć włosy.
- Możesz wziąć z szafy te rzeczy co zostały i wrzucić to wszystko do walizki? - poprosiłam grzecznie na co Ellie westchnęła.
- W jakim Ty świecie żyjesz Mari... - i powędrowała do mojego pokoju by zrobić to, o co ją poprosiłam. Po 10 minutach byłam gotowa. Włosy w koczka i ten zestaw. Przyjrzałam się Ellie, jej długie blond włosy splecione w kłosa a na sobie miała rożowo-pudrowe rurki, białą bokserkę a na niej pomarańczowo-biały sweterek w paski. Ellie, kuźwa, oddaj mi swoją urodę! I to wyczucie stylu którego mi brak.
- Gotowa? - zapytała a ja grzecznie pokiwałam głową. Złapałam za torbę z paszportem i innymi duperelami i wyleciałam z domu do vana rodziców. W samochodzie tata spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ekhm.. Marina, nie zapomniałaś o czymś? - zapytał na co Ellie strzeliła sobie mocnego facepalma.
- O czym?
- O walizce cepoku. 
- AAA ! - wyleciałam szybko do domu po najważniejszą rzecz i już po chwili siedziałam w samochodzie i byłam w drodze na lotnisko.
- To jak Ell, London will be long remembered our arrival? - uśmiechnęłam się do przyjaciółka a to odpowiedziała salutując : YES SIR

 Te wakacje będą nasze! 


  



London will be long remembered our arrival * - Londyn będzie długo wspominać nasze przybycie. 

3 comments:

  1. ciekawe ciekawe :D czekam na kolejny ;)

    ReplyDelete
  2. zapowiada się ciekawie!
    a : - Ellie, do cholery, gdzie mój but?! - krzyczałam biegając po domu.
    - Masz go w ręku pajacu. - odpowiedziała przeżuwając jabłko.
    - Zapomnijmy o tym że w ogóle zadałam to pytanie. :
    hahah, jakbym czytała historyjkę o samej sobie! :D
    świetne!

    ReplyDelete
  3. Jak wyżej to z butem mnie rozjebało :D
    W ogóle wszystko jest takie luźne i fajne.. i tak zajebiście się to czyta, awwww.

    Mam nadzieję, że kolejny rozdział też mnie tak pozytywnie zaskoczy :)

    ReplyDelete