Prosiłam ich o to, wręcz błagałam, żeby mnie stamtąd zabrali. Nienawidzę szpitali. Lekarz przepisał mi jakieś środki i puder na plamy i zaczerwienienia. Zajebiście. Przez mniej więcej 2 dni, będę miała te pieprzone plamy. Wyglądam jak jakiś niedorobiony człowiek. Nie to że w brudnych ciuchach, to jeszcze cała w plamy. Żyć nie umierać. Nie chciałam z nimi rozmawiać, powiedziałam że jestem zmęczona i chce się umyć i położyć spać. Posłuchali i puścili mnie wolno na górę. Było mi głupio, siedzieć przy nich w takim stanie.
Coś czuję że przez te nędzne dwa dni, nie opuszczę tego pokoju.
Rano, do pokoju wszedł Louis. Obudził mnie, za co cholernie długo mnie przepraszał.
Przyniósł mi śniadanie. Nie wiedziałam co powiedzieć. To było miłe, i to bardzo.
- Jej, dzięki Lou - powiedziałam i posłałam mu wdzięczny uśmiech.
- Nie masz za co dziękować. Próbuję Ci zrekompensować to, co wczoraj przeszłaś. To przeze mnie..- mruknął siadając na brzegu wielkiego łóżka.
- Nie no przestań. Nie wiedziałeś o tym. - odpowiedziałam nabierając na widelec ciepłej jajecznicy.
- Ale zachowałem się jak kretyn. Wciągnąłem dziewczynę w śmieci. - pacnął się mocno w głowę. - jezu, nawet jak sobie przypomnę to, to aż żal mnie za dupę ściska. Zachowałem się jak dziecko - wyrzucił z siebie potok słów, ale jednym gestem ręki go uciszyłam.
- Loui! Spokojnie! Było świetnie - powiedziałam głośno - i dziękuje Ci za wczoraj. - posłałam mu kolejny ciepły uśmiech. - Aa! i dziękuje za śniadanie. - wzięłam kawałek jajecznicy do ust. Mmm.. lepsza niż mojej roboty. A tak wszyscy narzekali że Tomlinson nie umie gotować. Chyba upadli na łeb. - mmm. pyszna! - przybliżyłam się do Lou i złożyłam na jego polikach małego buziaka. - jeszcze raz dziękuje.
Spojrzałam w jego oczy uśmiechając się wesoło. Louis się lekko zarumienił. JEZU, ON SIĘ ZARUMIENIŁ!
Posłał mi swój miażdżący uśmiech i wstał.
- Zejdź do nas. - zaproponował, lecz szybko pokręciłam głową.
- Nie! Zobacz jak ja wyglądam. - pokazałam na siebie.
- Wyglądasz ślicznie! - rzucił uśmiechnięty - no chodź. Nie każ się znosić.
- Louis nie.
- Sama tego chciałaś. - mruknął i ruszył w moją stronę. Rzuciłam w niego poduszką, myśląc że to go zatrzyma. Lecz nic z tego. Ugh. Dlaczego faceci są tacy twardzi?
- Louis stój! NIE! POŻAŁUJESZ TEGO! - wydarłam się na całe gardło gdy znalazłam się na jego plecach. Waliłam go pięściami, ale on nic sobie z tego nie robił. Wygrał. Pieprzony Tomlinson wygrał.
( Perspektywa Ellie )
Siedzieliśmy na kanapie i słuchaliśmy krzyków Mariny. Wszyscy oprócz Zayna i zirytowanej Eleanor, która przed sekundą przyszła, śmiali się do łez. Na schodach pojawiła się para ludzi. Louis niósł Mari przerzuconą przez ramie. Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, zdmuchując przy okazji niesforny kosmyk z twarzy.
Loui posadził ją na kanapie na przeciw Eleanor, której najwyraźniej nie zauważył, i klapnął obok Mariny.
I wtedy się zaczęło.
Przyglądałam się tej całej sytuacji z dość sporej odległości.
- Cześć Louis. - mruknęła Eleanor wstając z kanapy. Zdezorientowany chłopak spojrzał na swoją dziewczynę wytrzeszczonymi oczami.
- Eleanor? - wydukał - myślałem że jesteś w Manchesterze.
- Aha. - mruknęła ponownie. - I co? Skoro jestem w Manchesterze, to ty możesz się zabawiać z jakimiś.. lafiryndami. - mówiąc to, spojrzała na moją przyjaciółkę. Oj źle postąpiłaś Eleanor, bardzo źle.
- Eleanor, przestań - wymamrotał Lou tak cicho, jakby bał się, że jego dziewczyna zaraz mu coś zrobi.
- Nie, spoko. - no i tu weszła Marina. - Chciałabym posłuchać, co ma do powiedzenia szanowna Calder.
- Mało razy Ci powtarzałam żebyś trzymała się od niego z dala? - wysyczała stając na przeciw siedzącej na kanapie pary.
- Raptem dwa razy. Więc się nie nagadałaś ślicznotko - oho.
- Powinnaś zrozumieć za pierwszym razem.
Marina wstała. Była teraz twarzą w twarz z dziewczyną Louisa. Oj źle. Marina nie jest niewinną i cichą dziewczyną. Jest ostra, cholernie ostra. Jak jej ktoś podskoczy, to żywy nie odchodzi.
- Jak ktoś sepleni, zamiast mówić jak normalny człowiek to ma się skutki. - mruknęła z uśmiechem. Po chwili pokazała okrężnym ruchem na usta stojącej Eleanor. - wiesz, myślę że to przez tą ilość błyszczyku. Obciąża Cię to. Proponowałabym mniejszą ilość tapety. Serio, lepiej się z tym żyje.
Harry i Zayn wybuchli cichym śmiechem, a Louis siedział na kanapie i nie wiedział co się dzieje. Po chwili się poderwał i rozdzielił dziewczyny. Nic to nie dało. Eleanor wkurwiona zaczęła wyrzucać z siebie wyzwiska skierowane w Marine. Ta się tylko śmiała odchodząc w stronę schodów i machając w stronę Eleanor.
Louis nie dał rady jej utrzymać, wyrwała się i poleciała wprost na moją przyjaciółkę. Pociągnęła ją za włosy.
Na chwile mnie wmurowało. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale wczas się połapałam i ruszyłam biegiem.
- Weź mnie nie dotykaj, Jeszcze wszawicy dostane - powiedziała przez zęby Mari, kiedy Eleanor trzymała ją za włosy. Musiało ją to boleć, ale po co pokazywać że coś jest nie tak, i dawać satysfakcje komuś, kto chce zrobić Ci na złość? Logiczne myślenie Mari już zaczęło pracować. Eleanor nic nie powiedziała. Chciała przywalić jej w twarz, lecz czarnowłosa obkręciła się i z całej siły nadepnęła Calderowej na stopę. Ta aż zapiszczała, puszczając przy okazji Marinę. Przyjaciółka poprawiła włosy, i popchnęła ją w tył.
- Następnym razem, jak próbujesz komuś coś zrobić, nauczyć się jakiś sensownych chwytów. Have a lovely day. Żegnam.
I ruszyła do swojego pokoju.
Wszyscy siedzieli cicho. Louis schylał się nad Eleanor, która masowała swoją stopę. Miałam ochotę wstać i zacząć bić brawo, ale to tak nie wypada. Harry i Zayn pognali za Mariną, a ja i Niall przyglądaliśmy się Tommowi i El. Krzyczała mu prosto w twarz, że jeżeli nie zakończy tą znajomość, ona zakończy ten związek. Kuśtykając wyszła z salonu w kierunku windy.
Ojć, to się porobiło...
( Perspektywa Lou )
Byłem w szoku. Nie wiedziałem że Eleanor tak nienawidzi Mariny.
Uwielbiam je obie. Chciałbym zaprzyjaźnić się z Mariną, ale przez Eleanor.. nie mogę.
Ale nie mogę też stracić kontaktu z Mari. Przecież mieszka z nami. To by było nie miłe, zbywać ją każdego dnia, we wspólnym mieszkaniu. Nie wiem co mam kurwa mać robić.
- Louis, do cholery posłuchaj mnie! - Eleanor wciąż krzyczała. - Albo ja, albo ona! Mam nadzieje że wybierzesz rozsądnie.
- Eleanor, cholera. - w końcu wybuchłem. - Nie uważasz że to trochę chore? My się tylko kolegujemy! Kocham Ciebie, zrozum to!
Brunetka zamrugała oczami. Zbiłem ją z tropu.
- Louis, też Cię kocham. Ale ona mi Cię zabiera!
- Jak może Tobie, mnie zabierać?!
- NA PRZYKŁAD WCZORAJ. - wykrzyczała. - widziałam Was wczoraj! Widziałam, że bawisz się z nią bardzo dobrze! Nawet nie wiesz jak ja się wtedy poczułam, jak Kate mi pokazała, Was, śmiejących się i tulacych w kapsule na London Eye! - zaczeła płakać.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Po prostu ją przytuliłem i przeprosiłem.
beznadziejny..
Przebijemy rekord komentarzy, i dobijemy do 20? :D
ELŻUNIA BICZA JEBANA POWINNA DOSTAĆ PROSTO W RYJ <3
ReplyDeleteczekam na nn.
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK ! WRESZCIE SIE DOCZEKALAM HAHA XD TYLKO CO TAK KROTKO? JA CZZEKAM NA NASTEPNY !
ReplyDeleteświetny świetny i jeszcze raz świetny ! <3
ReplyDeleteJak ja nie cierpie Elki w tym opowiadaniu ! Na nerwy mi babsko działa ! XD fajnie by było jakby to Marina była z Louis'em XD
Czekam na nn @zelkaa_1D ;) x x
Bożeee niech ta Elka się wreszcie odczepi, bo już mi na nerwy działa, a Louis za nią lata. On ma być z Mariną :) xx
ReplyDeleteA rozdział świetny, jak zwykle przesadzasz :p
boski . <3
ReplyDeletejak zawsze wspaniały rozdział,czekam na kolejny!:D:(8***
ReplyDeleteŻryj piach Elka xD Fajny, czekam na następny!
ReplyDeleteAh, ta Eleonor! :D Prowadzisz naprawdę fajnie tego bloga, miło się go czyta. Twój Louis, uwielbiam go. :D Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie http://www.hello-i-love-youu.blogspot.com :D
ReplyDeleteZajebisty a nie beznadziejny...
ReplyDeleteczekamy na nowy ♥
@Harold_890
jaki beznadziejny, jaki beznadziejny!
ReplyDeletezajebisty! i krótki! ja już chcę następny i romance Lou z Mariną! ;c
Jejku! *__* Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji z Eleanor. Zayn jest zakochany w Mari więc niech tez jakiś romance pomiędzy nimi. ^^ @zayline_
ReplyDeletePodczas ich walki centralnie krzyczałam przed monitorem: FIGHT, FIGHT, FIGHT! Dobrze Marina pokazała Eleanor gdzie jej miejsce! ;D Hoho, widzę, że Zayn coraz bardziej nie umie ukrywać swoich uczuć co do Mariny... ;)
ReplyDeleteCiekawa jestem jak Louis rozwiąże swój problem.... Najciekawiej z pewnością byłoby gdyby on i Marina mieli jakiś romansik. Ale z kolei Marina nie jest raczej dziewczyną - oszustką. Cóż, czekam zatem z niecierpliwością na następny!
I Z PEWNOŚCIĄ NIE JEST BEZNADZIEJNY. kłamczucha. JEST ZAJEBIŚCIE WSPANIALE! Perfekcyjnie układasz poszczególne wydarzenia w całość, tak, że czuję się jakbym była w samym środku akcji. :D
<3
ZGADZAM SIĘ ZE WSZYSTKIM :D
DeleteMARTINA NIE OKŁAMUJ NAS, ŻE TO JEST BEZNADZIEJNE! JEST CUDOWNE!
Jak to pisałam to co chwila kasowałam jakiś wątek, bo bałam się że się załamiecie jak to będziecie czytały :D
DeleteMimo wszystko, wiem, że mogłam to lepiej napisać, ale i tak dziękuje za te miłe słowa <3
BTW. Nie mów do mnie Martina, proszę Cię :D xx
aaaaaaaaa walka yey, to co lubie :D
ReplyDeleterozdział nie beznadziejny tylko ekstremalny :D
czekam na kolejny z niecierpliwością :)
pzdr.
No yoo :)
ReplyDeleteCzemu beznadziejny? Zajebiaszczy :d
Kocham Marinę, normalnie. Elka to zło wcielonee. Weź, nie chce jej normalnie.
I dodawaj nn, bo już się doczekać nie mogę... normalnie :d
Zapraszam na http://insidemyarms.blogspot.com/ z góry bardzo przepraszam za spam. I życzę powodzenia w dalszym pisaniu tego bloga ; )
ReplyDeletePozdrawiam.
mega,mega,mega ! uwielbiam kłótnie między Eleanor i Mariny ! jak nie nawidzę jej w tym opowiadaniu to szkoda gadać ! na miejscu Ellie zaczęłabym klaskać ! poważnie ! i nagrała to ! yeeah ! czekam aż w końcu LOUIS ZROZUMIE ŻE NIE KOCHA ELEANOR TYLKO MARIE ! ( nie wiem czy tak się odmienia xd )
ReplyDeleterozdział jest zajebisty, nie beznadziejny oszustko ;D
czekam na nn ;D
@kika1613
Rozdział super a nie beznadziejny .
ReplyDeleteKłótnia między Mariną i Eleanor the best ...
Czekam na nn .
przepraszam,że dopiero teraz ,ale miałam urwanie głowy.
ReplyDeleteRozdział ŚWIETNY ! lol. Eleanor.. nie lubię jej w tym opowiadaniu. Marina - mój BÓG<3
dawaj kolejny.<3
PS: zapraszam do siebie : http://your-life-your-voice.blogspot.com
jejku, kocham Twojego bloga! <3 jest niesamowity!
ReplyDeleteznowu zjebałam i nie komentowałam Twojego opowiadania :'( wybacz mi, ale nie mam czasu. :/
ReplyDeleteRozdział świetny :D AKCJA Z ELKĄ BYŁA CUDOWNA, JA NA MIEJSCU MARINY BYM JĄ ZADŹGAŁA ŁYŻECZKĄ. Myślałam, że Lou coś do niej już czuje, a nie do tej... :<
ale i tak będzie z Mariną, trololololol :D
dodaj szybko nowy, bo to już 22 komentarz!!! :*
ZAJEBISTY!!!! Nie pierdol,że BEZNADZIEJNY... Masz talent i wgl. Ja mam blooga ale pustego ;/ i tak by go nikt nie czytał, kiedyś go napiszę =D. Pozdro Aleksandra lar.
ReplyDeleteŚwietny blog! Czytam rozdziały z wielkim zaciekawieniem i nie mogę sie doczekac następnych ;)
ReplyDelete