Her best days will be some of my worst
She finally met a man that's gonna put her first
While I'm wide awake she's no trouble sleeping
' Couse when a heart breaks, no it don't breakeven
Even, no.
Wirowaliśmy po parkiecie jak ogłupiali. Zayn się cieszył, ale ja jakoś nie bardzo. Chłopak to zauważył.
- Hej, wszystko ok? - zapytał przystając koło ściany.
- Tak.. Zayn, przepraszam Cię, ale muszę iść się przewietrzyć.
- Pójdę..
- Nie.. Zayn, proszę pozwól mi iść samej, dobrze? - spojrzałam mu w oczy, a ten z wielką niechęcią pokiwał głową że się zgadza. Musnęłam go delikatnie w usta i wyszłam. Lekko orzeźwiające, morskie powietrze dmuchnęło mi prosto w twarz. Pub, bar, cokolwiek to było, znajdował się na przeciw plaży. Przeszłam przez ulice, zdjęłam buty i przeszłam nad sam brzeg, tam przysiadając. Co ja cholera jasna robię? Bawię się Zaynem? Nie wiem. Cholera jasna nie wiem. Tak jak już wcześniej mówiłam, ciągnie mnie do niego, zawsze mnie ciągnęło, ale mimo wszystko wciąż myślałam o tym dupku Tomlinsonie. Boże, czemu ja go wyzywam w głowie?! Marina, Tobie totalnie odbija. Z Zaynem..czuję się dobrze. Serio dobrze. Ale zbliżyliśmy się.. dopiero dzisiaj? Nie mogę powiedzieć że Go kocham, bo nie wiem czy go kocham. Gdy wpadłam na Lou na korytarzu, ten mruknął tylko : przepraszam, spieprzyłem.
CO TO KURWA MAĆ MIAŁO ZNACZYĆ, HĘ? Najpierw mnie całuje..dobra, pierwsza to ja go pocałowałam, ale to nie zmienia faktu że on zrobił to samo! Dobra.. najpierw mówi mi, że to było nic, a później wpada do mojego jak gdyby nigdy nic, przypiera mnie do ściany i całuje. NO FACET OSZALAŁ.
Ja też..
- Tu jesteś!
Podskoczyłam na chłodnym pisaku i natychmiastowo się odwróciłam. Claudia i Ellie.
- Boże, straszycie mnie! - wydarłam się jak oparzona, po czym padłam na piasek.
- Będziesz cała w piachu.
- Trudno.
Dziewczyny usiadły obok mnie, albo raczej, wokół mnie. Ellie po prawej, a Clo po lewej. Nastała krępująca cisza. Rzucałam muszelkami w morze. Czułam że dziewczyny bacznie mnie obserwują.
- Marina, o co chodzi z tym Zaynem? - w końcu zapytała Clo. Wiedziałam że to zrobi. Już w hotelu się domagała odpowiedzi.
- A o co ma chodzić? - zapytałam z ironią.
- Boże, Marina odpowiedz normalnie. Jesteś z nim?
- Chyba tak..
- Jak to chyba? Kochasz go?
- Nie wiem..
Ellie strzeliła sobie facepalma.
- No co?! - uniosłam dłonie do góry.
- Kochasz Lou, a całujesz się z Zaynem!? - wypiszczała Clo.
- Z Lou też się całowałam...
- COOOO?! - wykrzyczały razem.
- W samolocie.. i dziś..
- Wait, what?! Z TOMLINSONEM?
- Nie kurwa, z Vuittonie !
Dziewczyny zamilkły.
- Ale j..jak to?
- Nie wiem! W samolocie działałam pod presją, a później.. to on mnie pocałował! - zaczęłam płakać.
Przyjaciółki natychmiastowo mnie objęły.
- Ale kochasz Zayna?
- Nie wiem, no przecież mówię!
- To - zaczęła Ellie - po co z nim jesteś?
- Nie wiem czy jestem.. to był tylko seks. - wymamrotałam. Dziewczyny po raz kolejny coś wypiszczały.
- WHAT?! Ty się z nim kochałaś? JAK?!
- Normalnie? - powiedziałam z ironią.
- Wiesz że nie o to mi chodzi! - krzyknęła mi wprost do ucha Clo.
- Tak wyszło..
- Boże, Marina pogrążasz się!
Wystrzeliłam w górę. Wytarłam swoje czarne od rozmazanego tuszu policzki.
- Wiem! Kurwa mać wiem! KOCHAM LOU, PIEPRZE SIĘ Z ZAYNEM, I NA DODATEK NIE WIEM CZY COŚ DO NIEGO CZUJĘ! - wykrzyczałam.
- Marina? - usłyszałam za sobą, i natychmiastowo się odwróciłam. To był Louis. Cholera jasna.
- Kurwa. - mruknęłam.
Dziewczyny spojrzały na siebie i na Lou. Po paru sekundach się zmyły.
- Dzięki! - krzyknęłam i klapnęłam na piasek. Louis usiadł koło mnie. Patrzył na mnie, ale ja nie byłam wstanie zrobić tego samego. Słyszał wszystko. Po co on tu w ogóle przyszedł?!
- Długo tu stałeś? - zapytałam cicho.
- Tak parę minut...
- Powiedz lepiej prawdę. - mruknęłam.
- Dobra.. od początku.. i słyszałem wszystko i..
- Kurwa mać. Zapomnij o tym. Proszę Cię.
- Nie.
Spojrzałam na niego mrugając oczami.
- Dlaczego nie? Tak będzie lepiej.
- Marina.. ja.. chyba..
- Nie kończ.
- Chyba się w Tobie zakochałem.
- Tsa. - zaśmiałam się nerwowo. - po jednym wypadzie, i niecałych 3 tygodniach znajomości? Szybki jesteś.
- Ej, sorry, ale Ty też.. z tego co słyszałem, mnie kochasz.
- Ale ja jestem Twoją fanką gamoniu, i znam Cię dłużej, niż Ty mnie. - mruknęłam.
Zobaczyłam jak lekko się uśmiecha. Nadal jednak to był smutny uśmiech.
- Chciałbym..
- Nie Louis! NIE! - zaprotestowałam.
- Cholera jasna, nawet nie wiesz co chciałem powiedzieć! - uniósł się.
- Wiem.
- Nie wiesz.
- Wiem!
- Kuźwa, Ty to jesteś uparta.
Kolejny lekki śmiech. Delikatnie się przysuną, złapał mnie za wilgotne policzki i zbliżył do mojej twarzy. Odwróciłam się do niego tyłem.
- Louis nie. Ty masz Eleanor, a ja...
- A Ty masz Zayna.. - powiedział cicho - rozumiem.
- Nie Louis..
- Wiem, wiem że nie wiesz co do niego czujesz. Ale zrozumiem jak wybierzesz jego zamiast mnie. On przynajmniej nie jest dupkiem który leci na dwa fronty. - powiedział po czym wstał, otrzepując swoje czerwone spodnie.
- Louis.. ja..
- Uwierz mi, warto kochać Zayna. Jest wspaniały. I.. on Cię nie skrzywdzi. - kolejny smutny uśmiech, i znikł w ciemnościach.
- KURWA MAĆ! - wykrzyczałam krztusząc się od łez. Wyciągnęłam telefon z kopertówki po czym wystukałam do Zayna sms'a, że wracam do domu bo chyba się rozchorowałam. Żeby się nie martwił i bawił dobrze..
Zwinęłam się z piasku i pobiegłam, wciąż płacząc jak kretynka do hotelu.
Obudziły mnie jaskrawe promienie słońca, przebijające się przez palmy do mojego pokoju. Rozciągnęłam się leniwie na łóżku, po czym spojrzałam na telefon. 7 rano? No chyba sobie żartujesz Marina. Zadzwoniłam do recepcji prosząc o jakieś śniadanie do pokoju i poszłam się wykąpać. Gorący prysznic i migdałowy żel pod prysznic. Umyłam włosy i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na torbę która leżała koło drzwi balkonowych, a w nich, laptopa. Szybkim krokiem podeszłam i go wyciągnęłam, siadając na sofie. Weszłam na twittera gdzie był totalny szum. Siedziałam z rozdziawioną buzią i czytałam wszystkie tweety skierowane w moja stronę.
" Ty dziwko! " - wtf?!
" Witamy w rodzinie! Jesteś śliczna! Oo, jak ja chciałabym być taka jak Ty :< " - what the fuck again?! I wiele wieeele innych, o podobnej treści. Nie przejmowałam się nimi, byłam tylko totalnie zdziwiona ilością moich obserwujących.
" Czy ja o czymś nie wiem? Nagle przybyło mi ... dużo followersów. Who can explain? "
Po chwili dostałam odpowiedź. Odpowiedź która totalnie zbiła mnie z tropu. Skąd... skąd oni to wiedzą?
" Każdy chce follować dziewczynę Zayna! Marina, możesz mnie follow back? PROSZĘ, PROOOOSZĘ"
Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Zayna. Po paru próbach łaskawie odebrał.
- Halo?
Spał. A co innego by robił o tej porze?
- Zayn? Słuchaj..
- Dzień dobry kochanie, wiesz która jest godzina?
- Zayn, kurwa... dzień dobry, zaraz będziesz mógł iść spać.
- Ło.. okej, mów.
- Mówiłeś coś komuś o.. - tu się niepewnie zatrzymałam - nas?
- Niee.. - ziewną.
- A okej.. dobra, idź spać.
- Mogę z Tobą?
- Zayn, ale ja nie śpie - mruknęłam.
- Wiesz o co mi chodzi - zaśmiał się cicho.
- Nie Zayn, zapomnij - zaśmiałam się - idź spać. Narazie.
- Ale..
Rozłączyłam się. W takim razie skoro.. Zayn nic nie powiedział, to....
Szybko weszłam na jakąś pierwszą stronkę plotkarską. Justin Bieber.. bla bla.. Miley Cyrus.. bla blaa Zayn Malik i Marina Rodrigez.. bla bla... wait! Szybko w to weszłam i z wrażenia aż spadłam z sofy.
" ZAYN MALIK I MARINA RODRIGEZ RAZEM! (ZDJĘCIA)
Za pewnie wiecie, że młoda latynoska, wraz ze swoimi dwiema przyjaciółkami, mocno zakolegowała się z One Direction - największym i najsławniejszym, brytyjsko-irlandzkim boysbandem w UK i na świecie. Otóż, jedna z najbliższych osób, czyli jedna z dziewczyn członków, potwierdziła, iż Zayn i Marina są razem. Wczoraj, widziano ją na tarasie, jednych z hoteli w Marbelli, w południowej Hiszpanii, wraz z Louis'em Tomlinsonem. Wyglądało to na bardzo poważną rozmowę, za pewne dziewczyna, poprosiła muzyka o poradę. Po chwili jednak zniknęła. Jak mówią świadkowie, dziewczyna wbiegła do pokoju gdzie znajdował się Zayn i wszystko mu powiedziała. Po paru minutach można było usłyszeć że wszystko gra, i para, zagłębia się w swojej miłości..." JA PIERDOLE. "... po chwili jednak, jak informują goście hotelu, pod drzwiami czarnowłosej piękności, znalazł się sam Louis Tomlinson, próbujący się dobić do drzwi. Mamy parę zdjęć, które wykonał jeden z gości sąsiedniego hotelu, na których widzimy dziewczynę ( Marinę 18l. ) w samym ręczniku i Zayna, w samych bokserkach. BYŁO GORĄCO! Życzymy nowej parze dużo szczęścia i miłości, chociaż jak sami widzicie, tego im nie brakuje! "
-FUCK THIS SHIT. Co to kurwa mać jest? - wydarłam się na całe gardło, po czym zabrałam się do przeglądania owych zdjęć. Jezu, Jezu, Jezuuuuu, chroń tych idiotów, bo jak ich dorwę.... to nic z nich nie zostanie! Zamknęłam z całej siły laptopa, i pobiegłam się przebrać. Muszę z kimś szybko pogadać, bo inaczej wybuchnę.
Po paru minutach siedziałam w pokoju Claudii, ponieważ tylko ona już nie spała. No i Danielle i Liam, ale im nie będę się pchała z moimi problemami. Przyjaciółka z wielką uwagą czytała cały artykuł.
- O jacie.
- No własnie - wyjęczałam.
- Ale Marina, mogłaś pomyśleć.. prędzej czy później ktoś by się dowiedział o tym..
- ALE TAK SZYBKO?!
- Zayn jest sławny..
- Nie pomagasz, wiesz? - mruknęłam. Ta delikatnie się zaśmiała.
- Wiem, ale słuchaj, musisz przemyśleć to wszystko.. Zayn jest naprawdę super chłopakiem, może warto jest..
- Myślę cały czas..
- No i dobrze. A.. słuchaj, co wczoraj było z Louim?
- Lepiej nie pytaj..
- No mów.
Opowiedziałam jej wszystko. Oczywiście nie obyło się bez łez, moich jak i jej. Wiedziała że jest mi ciężko.
- Słuchaj, może ja pogadam z Lou? - zaproponowała.
- Claudia, ale o czym? On jest z Eleanor, a ja... z Zaynem. Chyba.
- Ale..
- Nie, to nie ma sensu Clo. Dziękuje, ale nie. Tak będzie najlepiej.
- Dobrze, ale proszę Cię. Nie skrzywdź Zayna, i uważaj na siebie.
- Próbuję..
Przytuliłyśmy się i zmieniłyśmy temat. Zaczęłyśmy sobie wspominać stare czasy, jeszcze w LA. Gdy nagle Clo głośno westchnęła.
- Co jest? - zapytałam.
- Harry..
- Co Harry?
- Chciał mi coś powiedzieć wczoraj.. ale Liam mu przeszkodził. I jestem ciekawa co chciał mi powiedzieć. Był serio zdenerwowany, widziałam jak się trząsł. Wiesz..
- Może on Ci chciał powiedzieć.. to?
- Niee.. on nie czuje tego co ja. Nie wierzę w to, żebym miała takie szczęście.
- Kretynko, wiem coś o czym ty nie wiesz. I na pewno się ode mnie tego nie dowiesz! - dodałam szybko widząc jak Clo otwiera usta, by zapytać COOO.
- Mariiinaaa.'
- Idź do Hazzy, powiedź mu to co czujesz!
- Nie..
- Rusz to wielkie, pływackie dupsko w stronę pokoju 2369!
- Ale..
- Nie proś się o podwózkę, bo będziesz tego gorzko żałowała.. - mruknęłam marszcząc brwi.
- Dobra dobra, później pójdę. Bo ten lokers mnie zje jak tam wejdę i go obudzę - powiedziała podnosząc ręce do góry. Zaśmiałam się. Posiedziałyśmy jeszcze trochę razem, i wróciłyśmy do swoich zajęć. Znaczy Clo wróciła, bo ja poszłam do pokoju i padłam twarzą w poduszkę. Chyba powinnam się przejść, czy coś w tym stylu. Jest ciepło, wręcz gorąco. Może na plaże? Pobiegłam do łazienki, przebrałam się w kostium i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Po drodze natknęłam się na Horana i moją Ellie. Machnęłam im, i zagadnęłam.
- Hej głodomory, co tam?
- Hej czarna, nic.. idziemy właśnie na basen, idziesz z nami? - powiedział Niall. Pokręciłam głową.
- Nope, idę na plaże. Nie będę smażyć się na jakiś kafelkach - uśmiechnęłam się zawadiacko. - Jak co, to wpadajcie, z chęcią kogoś potopię i rzucę rekinom na pożarcie - zaśmiałam się na widok miny Horana. - dobra gołąbeczki, ja lecę. Nie potopcie się! Bo nie będę miała zajęcia! - krzyknęłam i odbiegłam.
Rozłożyłam się na kocyku i oglądałam przystojnych ratowników. Co chwilka posyłałam im zalotne uśmieszki, ale to tak dla żartów. Jeden z nich do mnie podbiegł i przysiadł się obok mojego kocyka.
- Hola, co tam? - powiedział po angielsku rzecz jasna.
- Bien, gracias y tu? - zaszpanowałam swoim hiszpanskim. Chłopak się zdziwił. - Dobrze, dziękuje, a Ty? Jeżeli nie zrozumiałeś - zasmiałam się.
- Ooo, znasz hiszpański!
- Moja mama jest Hiszpanką, więc.. znam - uśmiechnęłam się.
- To fajnie, a skąd jesteś?
- Los Angeles - powiedziałam marszcząc nos, ponieważ słońce ostro waliło mi po oczach.
- Ooo to piękne miasto i..
- tak wiem, ludzie też - zaśmiałam się.
- Aaron jestem -przedstawił się.
- Marina, miło mi. A więc.. jesteś ratownikiem?
- ..ochotnikiem. - dodał. - może nie takich ochotnikiem. Jestem tu w ramach szkółki letniej - tu dodał z wyraźnym niesmakiem.
- To tutaj praktykuje się jeszcze szkółkę letnią? Co przeskrobałeś?
- Nie zdałem z chemii..
- Ugh, przedmioty ścisłe to złooo
Aaron się zaśmiał.
- No dokładnie..
Jego "łoki toki" (od aut:LOL, sorrki, nie pamiętam innej nazwy :x) zaczęło wydawać z siebie dźwięki. - przepraszam, wzywają mnie.. zbiórka.. rozumiesz.. sprawdzają czy nikt nie uciekł i takie tam.
Zaśmiałam się.
- Jasne, spoko rozumiem. Łobuzów trzeba pilnować.
- Ależ ja nie jestem żadnym łobuzem - wybronił się.
- Sorrki, żartowałam przecież.
- Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia! - krzyknął i odbiegł.
Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam się na swoim kocyku.
( Perspektywa Claudii )
Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju. Stałam już pod drzwiami.
JHDLKJHFK i co ja mam zrobić?
Zapukaj kretynko.
Ale nie wiem..
Czego nie wiesz?
Boję się..
CZEGO NIE WIESZ, I CZEGO SIĘ BOISZ?
Harrego?
No Clo, jesteś kretynką. I to kompletną. Pukaj.
Zapukałam. AAAA, BOŻE CO JA ZROBIŁAM.
Hhuehue.
Boże, ja muszę iść do psychiatry.
Drzwi się otowrzyły. Harry.
- O cześć Clo! - powiedział mocno mnie przytulając.
- Hh..hh...hej - wymamrotałam. Całe szczęście tego zawahania, czy też, zająkania nie usłyszał.
- Sorrki, dopiero wstałem - zaczął się tłumaczyć i zakładać spodnie. Mówiła wcześniej że przywitał mnie pół nagi Styles? Nie? Ah.. przepraszam. Otworzył mi drzwi w samych, czarnych bokserkach. O mało nie padłam tam na zawał. On jest.. taki idealny!
- Haha, spoko Styles. - zaśmiałam się nerwowo siadając na łóżku.
NO CO SIĘ DENERWUJESZ?
Bo tak lubie!
Ale ty jesteś głupia!
Ty też!
Ja i Ty to to samo, inteligencie.
Idź i sprawdź czy Cię w czaszce nie ma.
Ale suchar siostro.
- WYJDŹ! - krzyknęłam na głos. Wytrzeszczyłam oczy, tak jak i Harold. Spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Nie wiedziałam co powiedzieć..
- Wyjdź! Wiesz, oglądałam taki film.. pod tytułem.. wyjdź!
JEZU ALE KRETYNKA.
I co panikujesz?!
NIE WIEM : O MIAŁAŚ WYJŚĆ...
Oj tam oj tam..
- Spoko? - lokers się zaśmiał. Po chwili ogarnięty, usiadł obok mnie.
Wiesz że tego nie musiałeś robić? - mruknęłam w myślach.
- Więc co Cię do mnie sprowadza, piękna pani? - wyszczerzył się, a mnie przeszedł dreszcz.
- Harry.. wczoraj.. chciałeś mi coś powiedzieć, prawda?
Chłopak zesztywniał.
- Ah.. tak.. - mruknął zdenerwowany.
- Możesz mi powiedzieć..? Teraz?
- Claudia ja.. nie wiem..
- Mów.
- Clo..
- Harry? - wymusiłam go spojrzeniem. Ten lekko się uśmiechną. Spuścił na chwilę głowę, złapał moją rękę i niewinnie zaczął bawić się moimi palcami. HARREH, BO ZEŚWIRUJE ZARAZ.
Chłopak, jakby słyszał moje myśli, nagle spojrzał w moje oczy. Jego zielone tęczówki wbijały się w moje, niebieskie.
- Mówiłem Ci że masz piękne oczy? - powiedział.
- To mi chciałeś powiedzieć? - zaśmiałam się nerwowo. Ten zrobił to samo. Odgarną mi włosy z czoła i delikatnie się do mnie zbliżył. OMAMOOMAMOOMAAAAAAAAMUNIU.
- Clo.. bo wiesz..
- No cholera jasna! - wypiszczałam. - wyduś to wreszcie!
Harry spojrzał na mnie zabawnym spojrzeniem.
- Jezu, Clo, spokojnie. - zaśmiał się, po czym wbił się w moje usta. Jezu, Harry mnie pocałował! Bo on mnie pocałował, prawda? Ojejuśku! OJEJUŃCIUU! Delikatnie bawił się moim językiem, delikatnie go podgryzając. Gdy skończył, znów spojrzał mi w oczy.
- Claudio Withe, kocham Cię.
Czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Łzy ogromnego szczęścia. Takiego szczęścia, przez które zaniemówiłam. Harry dalej kontynuował. - Kocham Cię od samego początku naszej znajomości. Kocham Twój uśmiech, twoje poczucie humoru, Twoje oczy.. Twoje usta, włosy.. Kocham wszystko. Kocham Ciebie, tak bardzo, że mógłbym zabić się dla Ciebie.
- Nie musiałbyś - powiedziałam cicho wciąż patrząc w jego oczy.
- Ale zrobiłbym to. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Cholernie mi na Tobie zależy wariatko! - wykrzyczał.
Siedziałam i mokrymi od łez oczami, wpatrywałam się w miłość mojego życia. Te piękne loki, ten uśmiech, te przeszywające spojrzenie.. Harry, cały Harry. Głupek Harold Edward Styles, który jest pożądany przez miliardy dziewczyn wyznał mi miłość. Każda chciałaby go poznać tak jak ja. Każda chciałaby z nim spędzić tyle szalonych chwil jak ja. Mimo, że Harry był zabiegany, zawsze znalazł dla mnie czas. Wciąż przy mnie był. Nawet wtedy, kiedy w mojej rodzinie było źle. Tak samo ja byłam przy nim. Choćby podczas X Factora. Codziennie do niego dzwoniłam, codziennie się z nim widziałam. Nawet przed snem rozmawialiśmy przez telefon, kiedy mieszkał z chłopakami w domu XF. Na każdej próbie. Wtedy kiedy płakał ze szczęścia i z rozpaczy. Zawsze. Choć wcale długo się nie znamy, tak bardzo jesteśmy z sobą zżyci. Nie ma chwili rozłąki, chyba że na sen. Bo od razu po przebudzeniu się widzimy. Ciągle za nim tęsknie, nawet jak go nie ma 5 minut. Po prostu go kocham, szczerze z całego serca go kocham.
- Harry.. ja..
- Rozumiem.. - powiedział cicho.
- Kretynie, daj mi dokończyć!
Chłopak spojrzał na mnie.
- Ja Ciebie.. kuźwa! KOCHAM CIĘ! - wykrzyczałam. Harry zamrugał oczami. Po chwili szeroko się uśmiechną.
- Naprawdę?
- Naprawdę, naprawdę!
Teraz nie powiedział nic tylko złapał mnie za policzki i namiętnie pocałował.
( Perspektywa Ellie )
- Horan, zasłaniasz mi słońce. - mruknęłam leżąc na leżaku.
- No chodź ze mną do tej wody! - tupnął nogą.
- Dziecko drogie, idź sam. Przecież się nie utopisz.
- Nie umiem pływać. - wypalił.
Podniosłam okulary do góry i spojrzałam na blondyna. Zrobiłam dzióbka, po czym podeszłam do jakiegoś dzieciaka.
- Mogę pożyczyć? - podniosłam dmuchane rękawki. Chłopczyk pokiwał głową. - Dzięki. - usmiechnęłam się i wróciłam do zdezorientowanego Horana.
- Masz. - podałam mu rękawki w spidermana z szerokim uśmiechem. - Teraz się nie utopisz.
- Żartujesz, prawda? - spojrzał na mnie wielkimi niebieskimi oczami.
- Nie.. ja nigdy nie żartuje.- zaprotestowałam. Zabrałam się za zakładanie mu rękawków.
- Boże, Ty jesteś stuknięta. - zaśmiał się.
- Cicho bądź, przestań napinać te swoje nibicepsy bo nie mogę założyć tego dziadostwa.
- Nibicepsy?! NO SPÓJRZ! - naprężył się.
- Horan nie świruj.
- Bla bla bla. Już, założyłaś? Mogę iść próbować się utopić? - mruknął.
- W tym już się nie utopisz.
- Zobaczysz, zrobię wszystko żebyś wlazła tam do mnie! - fuknął i ruszył w stronę basenu. Dumna usiadłam na leżaku spoglądając na obrażonego irlandczyka. Nagle chłopak się wywrócił i wpadł do wody. O ja pierdole!
- Niall?! - natychmiastowo się podniosłam. Podbiegłam na krawędź basenu i zobaczyłam że chłopak jest pod wodą. Bez wahania wskoczyłam. Zanurkowałam próbując go wynurzyć. Te rękawki to jedna wielka ściema! One miały chronić przed topieniem się! A nie być jak głazy i ciągnąć go na dno! A może to przez te tapas w barze? Wynurzyliśmy się. Niall raptownie ożył i podparł mnie do ścianki basenu uśmiechając się zawadiacko.
- A nie mówiłem? - wyszczerzył swój odrutowany uśmiech.
- HORAN IDIOTO! - wydarłam się i zaczęłam walić go po ramionach. Ten się tylko zaśmiał. Wyszłam z wody i rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Hej, wiesz że jesteś słodka jak się złościsz? Uwielbiam to - uśmiechną się w wodze w moją stronę. Zarumieniłam się.
- Wal się. - mruknęłam, chociaż i tak zrobiło mi się miło po tych słowach.
Ten rozdział dedykuje Eli i Klaudii, takim moim dwóm wariatom.
Mam nadzieje że się podoba :) Miał być w czwartek, ale że dorwała mnie wena teraz i musiałam to napisać, dodaje teraz. DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO! <3