showing

Monday, 25 June 2012

od autora


Chciałam tylko napisać, że w wakacje blog prawdopodobnie będzie zawieszony.
Wyjeżdżam do Polski na całe wakacje, i nie wiem, czy będę miała jakikolwiek dostęp do laptopa.
Jeżeli będę miała, to na pewno będę dodawała, ale nic nie chce obiecywać.
Wiecie, to będzie mój pierwszy raz w Polsce od 10 miesięcy, i chce go spędzić jak najlepiej, a nie siedzieć z nosem w laptopie. Chyba rozumiecie :)



+ Natknęłam się na jeden komentarz, że główna nie może być z Lou, bo w moich opowiadaniach to rutyna. 
Hm. Ja wiem, że większość moich "historyjek" polega na tym, że laska poznaję Tomlinsona i sobie z nim jest, ale.. w tym opowiadaniu główne bohaterki to : Marina, Claudia i Ellie. Nie sama Marina :) Więc spokojnie, nie ma rutyny :D

Staram się, żeby to opowiadanie nie było tak monotonne i nudne jak poprzednie, wiecie chyba mi o co chodzi.
Chce Was trochę powkurzać :D
I wiem, że spora część z Was, chciałaby aby Zayn i Marina byli razem, niestety.. 
w głowie mam inny scenariusz dla naszego Malika :) 
Tylko poczekajcie :)

Generalnie chciałabym BARDZO, ale to BAARDZO MOCNO PODZĘKOWAĆ!
7 300 wejść ! 121 czytelników.. jedno wielkie WOW.
Nie sądziłam że komuś to coś, w ogóle się spodoba :')

Jesteście po prostu niesamowici :)


sixteenth

Mama zawsze mówiła, idź za głosem serca. Szkoda tylko że nie mówiła co mam robić, kiedy moje serce jest niemową...
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do rodzicielki. Wciąż byłam na plaży. Już się ściemniało, ale w dupie z tym. Po paru sygnałach odebrała.
- Hej złotko! Właśnie o Tobie myślałam! - przywitała się. W słuchawce słyszałam jakieś krzyki, za pewne należące do babci i dziadka, po chwili był śmiech. No tak. Jak zawsze.
- Hej mamo.. 
- Co tam malutka? 
- No dobrze, stęskniłam się.
- Oh, dziecko! Od 2 lat się nie widziałyśmy - powiedziała z lekkim entuzjazmem. Na jej buźce zagościł smutny uśmiech. Na pewno.
- Heh, przepraszam. Masz racje. 
- Co jest? 
- Mamo, dzwonie żeby..
- ..o chłopaka chodzi?
- Tak.. słuchaj.
- Kochasz Lou, a jesteś z Malikiem i nie wiesz co zrobić, tak?
Zamurowało mnie.
- Tsaa...ale skąd..?
- Gazety, internet, Słonko - zasmiała się.
- A.. no  tak.
- Skoro kochasz Lou, to dlaczego z nim jesteś?
- Ciągnie mnie do Zayna..
- Ale go nie kochasz..
- Ale się z nim kochałam.. i wiesz...
- COOOOOOOO?! 
- Mamoo.. przecież wiesz że już dawno to za mną..
- No tak, ale ... BOŻE ŚWIĘTY, DZIECKO MOJE!
- Maaamooo.. skończ. - zaśmiałam się delikatnie. - pomóż mi..
Głos mi zaczął się załamywać. Nie jest łatwo.
- Zakończ to wszystko z Zaynem, ciągnięcie do kogoś, a miłość to spora różnica. Nie możesz siebie oszukiwać dziecko, bo będziesz cierpieć..
- Mamo, ale nie umiem mu powiedzieć.. on.. się tak stara.
- Musisz. Tylko jak mu to powiesz, to nie strać z nim kontaktu, bo będzie go bolało bardziej...
- Mamo...
- Marina, do cholery. Weź się w garść. Kochasz go?
- Nie..
- No widzisz! Czyli nie możesz z nim być. 
- No właśnie..
W tle usłyszałam kolejne krzyki.
- Dziecko drogie, muszę kończyć, dziadkowie nie wyrabiają z kuzynostwem.. 
- Jake i Austin są ?
- Tak.. JEZU! AUSTIN! - wydarła się do słuchawki - przepraszam, muszę kończyć, Austin wrzucił kota sąsiadki do pralki! *cmok cmok* papapa! - i się rozłączyła.
Odłożyłam telefon do torby i spojrzałam na morze.
Mama ma racje. Po co mam się oszukiwać? I jego? Ugh, Marina.. musisz to zrobić.
Złapałam ręcznik i swoje klamoty, kierując się w stronę hotelu.

Po paru minutach byłam już w środku.
- Marina! - to był Ricardo. - stóóój!
- Hmm? Hej..
- Słuchaj, chciałbym pogadać. Możesz? - pokiwał głową w stronę sof.
- Jasne.
Usiedliśmy no i się zaczęło.
- Słuchaj.. ja wiem że to Twoi znajomi, i oni są sławni itp. Ale już po raz kolejny są skargi na pokój 3454. Ciągle kłótnie, piski, krzyki, i dźwięki zbitego szkła. Wiesz.. to mój hotel.. i..
- Rozumiem.. pogadam z nimi.
- Jeszcze jedna taka akcja i będę zmuszony ich rozdzielić..
- I tak będą razem... - mruknęłam. Tak, to była mowa o pokoju Lou i Eleanor. Nie wiem jakim cudem mają jeden. Za cholere nie mogę tego pojąć. Ah.. no tak.. recepcja.
- Nie lubisz ich, co?
Spojrzałam na niego wielkimi oczami.
- Nieeee, chłopaka lubie.. ale..
- Rozumiem - zaśmiał się - muszę się zbierać. Narka mała.
- Spieprzaj staruchu - uśmiechnęłam się i ruszyłam do siebie.

Przebrałam się i szybkim krokiem ruszyłam do pokoju Tommo. Zapukałam. Nikt nie odpowiadał, znów zapukałam. Nic. Tym razem walnęłam z całej siły. W tym samym momencie drzwi się otworzyły. Eleanor.
- A Ty tu czego? - wysyczała na mój widok. Nie odpowiedziałam, wepchnęłam się do pokoju.
Na kanapie siedział Louis. Podciągnął nogi pod brodę i oglądał telewizje.
- Program o surykatkach. Bardzo interesujące - mruknęłam. Chłopak na dźwięk mojego głosu raptownie się podniósł.
- Ktoś Cię tu wpuścił?- koło mnie znów znalazła się Eleanor.
- Kobieto, zamknij się, bo Twój głos mnie irytuję  - mruknęłam - przyszłam Wam tylko powiedzieć, że sąsiedzi się skarżą na wasze orgie i tym podobne sprawy.
- A co Cię to obchodzi co my robimy? Zazdrosna? - znów Eleanor. Wywróciłam oczami o odwróciłam się do niej na pięcie. Stałyśmy twarzą w twarz. Co z tego że byłam niższa, w tym oto momencie mogłam zmielić jej czaszkę.
- Nie.. nie jestem zazdrosna. To sprawa Lou gdzie wpycha swojego Freda.
Louis lekko się zaśmiał. - więc prosze Was tylko o jedno, bądźcie cicho, bo to może się skończyć rozdzieleniem, albo wypierdoleniem Was z hotelu. - wyszłam. Znów usłyszałam krzyki. No ja pierdole.

Wysłałam do Zayna smsa, że chciałabym z nim pogadać. Nie musiałam długo czekać.  Otworzyłam mu drzwi i zaprosiłam go do środka.
- Hej Skarbie, jak tam dzień? - zapytał.
- Hej.. no.. może być.
- Co jest?
- Słuchaj, musimy pogadać.
Malik momentalnie spoważniał.
- Zayn, naprawdę Cię lubię.. ale to.. no to nie może być tak. Przepraszam. Kocham kogoś innego, kogoś kogo w ogóle nie powinnam. Uwielbiam Cię, naprawdę. Ale.. nie umiem być z kimś innym. Wiem, że to co się między nami.. było piękne, bo kurwa było.. ale.. Zayn.. nie potrafię no..
Mulat pokiwał głową.
- Przepraszam.. -wyszeptałam. - nie chciałam.. nie chciałam Cię okłamywać.. i nie chciałam tego ciągnąć dalej. Proszę, zrozum mnie.
- Rozumiem.
- Zayn.. wiem że będziesz na mnie zły, ale proszę Cię.. zakop mnie, zabij, zrób co chcesz, tylko nie milcz,  odzywaj się do mnie.. Zaprzyjaźnijmy się.
Chłopak znów pokiwał głową.
- Muszę iść. - ucałował mnie w czoło i wyszedł.

( Perspektywa Harrego )

Powiedziałem jej! Cholera, jestem twardzielem. Leżeliśmy właśnie na moim łóżku. Nic ze sprośnych rzeczy, po prostu się przytulamy. Clo zasnęła. Jak ona pięknie wygląda. Jak anioł.. blond długie włosy, te delikatnie różowe policzki.. Jest piękna. I moja.
Nagle zadzwoniła komórka.  Złapałem ją, wciskając zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Harry? - usłyszałem zdziwiony głos.
- Marina?
- Harry, czemu odbierasz Clo telefon?
- Bo śpi.. -  powiedziałem szeptem, delikatnie od niej odchodząc. Poszedłem na balkon.
- Harry?
- No co?
- Czy wy..?
- Tak uprawialiśmy sex.
- HARRY! - wydarła się do słuchawki. Cholera!
- Żartowałem.
- Masz szczęście.
- Coś się stało że dzwonisz?
- Muszę z kimś pogadać..
- Chcesz to przyjdę do Ciebie. I tak mi się nudzi.
- A Clo?
- Przywiążę do łóżka, nigdzie nie ucieknie. - zaśmiałem się w tym samym momencie co czarnula. Marina się zgodziła. Idę do niej. W końcu.. jesteśmy przyjaciółmi, może mi zaufać. Może mi powiedzieć wszystko.
Przykryłem Claudie prześcieradełkiem i ruszyłem w kierunku pokoju Rodrigez.
Drzwi były otwarte. Wszedłem cicho pukając o framugę. Zero odpowiedzi. Zamknąłem drzwi i ruszyłem w kierunku jej pokoju. Siedziała na podłodze cała zapłakana a wokół niej była cała masa zużytych chusteczek chigieniczych
- FUUUJ
Marina zerknęła na mnie i zaczęła się śmiać przez łzy. Usiadłem obok niej. - Co jest?
- Nie wygadasz się?
- No przecież. Na słowo harcerza! - podniosłem dwa palce do góry.
- Przecież Ty nie byłeś harcerzem... - mruknęła. Spojrzałem na nią spod łba.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Skarbie, rozmawiasz z Directionerem.. - powiedziała lekko się uśmiechając.
- A.. dobra, masz mnie..
Spojrzała na mnie, po czym wybuchła śmiechem. Przytuliłem ją.
- Wiesz.. cieszę się że jesteś z Clo.
- Skąd wiesz? - zbystrzałem. Przecież nie było jej przy tym jak, no wiecie.
- Jestem jej przyjaciółką gamoniu, takie rzeczy się wie.
- Aa.. okej. - uśmiechnąłem się - co jest?
- Życie to dziwka, ciągle się jebie...
Zacząłem się śmiać. Jej niektóre teksty zwalały z nóg.
- Hej no, nie tak ostro. Życie aż tak się nie jebie.
- Nie? Doprawdy? - zamrugała komicznie oczami. Miała rozmazany tusz. Wyglądała jak wielki miś panda.
- No tak, spójrz na to z innej strony. By być na szczycie, musisz się najpierw na niego wspiąć. Droga jest stroma, ale zobacz.. na końcu jakie masz zajebiste widoki! - powiedziałem po chwili rozkładając ręce - RAAAJ.
Po raz kolejny się zaśmiała.
- Filozofie Ty - pacnęła mnie lekko w ramie.
- Więc mów, co jest.
Spojrzała na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami i zaczęła opowiadać. Mówiła to, że kocha Lou, i zraniła i  jego i Zayna. Chociaż ciężko jej jest uwierzyć w to, że Tommo tez poczuł się skrzywdzony, bo przecież ma Eleanor. Chciałem jej powiedzieć to co wiem od Lou, ale mam pewne zobowiązania. Nie mogę wyjawić pewnych informacji, bo po prostu Louieh mnie zabije. Przytuliłem Marine i powiedziałem jej, żeby się nie zamartwiała. Że wszystko będzie dobrze.


( Perspektywa Zayna )

Wyszedłem z pokoju Mariny i ruszyłem na basen. Nialler próbował przeprosić Ellie. Ciągle łasił się obok i jęczał że nie chciał, żeby tak się wystraszyła. Machnąłem im ręką i usiadłem na drugim końcu basenu.
Zerwała ze mną.
Niby nie byliśmy razem..ale.. No kurwa, sex do czegoś zobowiązuje no nie? Nie robi się takich rzeczy od tak. W sumie.. wiedziałem że ona nic do mnie nie czuje, przynajmniej nie nic takiego, jak to uczucie którym darzy tego kogoś. Kto to może być? Nie mam pojęcia.
Nie mogę jej winić.. to wszystko było za szybko. Chociaż i tak mnie to cholernie boli...bo zdążyłem coś do niej poczuć. Dam radę. Muszę.
- Hej Zayn! Co tak dumasz? - obok mnie zjawił się Nialler.
- Cześć, nie dumam.
- Dumasz dumasz - kucnął obok. - co jest ?
- Nic.
- Jassne - wyszczerzył zębiska - coś z Mariną?
- Nie jesteśmy razem.
- A byliście?
Nie odpowiedziałem. Obok Nialla znalazła się Ellie.
- Horan, nie odzywam się do Ciebie, ale mówię Ci że idę do pokoju. Strzałeczka. - zasalutowała i odeszła. Blondyn zerwał się na równe nogi, przeprosił i za nią pobiegł wykrzykując jej imię.

( Perspektywa Ellie )

- Horan, weź się odczep. Obraziłam się na Ciebie. - oparłam się o ściankę windy, przerywając monolog Irlandczyka.
- Ellie, nie rób mi tego. - wyjęczał.
- Za późno. - wysyczałam.
- No Ellie! Co mam zrobić byś mi wybaczyła? - zapytał jak widać przejęty moim wyznaniem.
- Wątpie żeby coś takiego było. Wysiadam. Narka leszczu - rzuciłam i wyszłam z windy pozostawiając zdezorientowanego  Niallera w windzie.
Ruszyłam do drzwi. Obok mnie znajdował się pokój Lou. Znów się kłócili. Szkoda mi tego chłopaka. Przyjechał na wakacje, a cały czas je spędza z Eleanor albo w pokoju na kłóceniu się, albo w centrum handlowym. Po chwili z pokoju wypadła Eleanor, posyłając mi wściekłe spojrzenie. Poruszyłam ramionami i zajęłam się otwieraniem pokoju.
- Uważaj jak chodzisz ! - wykrzyczała. Odwróciłam się i ujrzałam Nialla, przypartego do ściany, odprowadzającego wzrokiem wkurwioną dziewczyne Lou. Spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Jak na złość karty nie przyjęło. Zaczęłam machać nią jak wariatka, gdy nagle obok mnie znalazł się Horan.
- Co się tak śpieszysz? - zaśmiał się widząc moje poczynania. Odwróciłam się plecami do drzwi, na których za chwile się oparłam. Niall stał naprzeciw mnie, wciąż się uśmiechając.
- Bo lubię.
- Hej, Ellie, proszę no. Nie bądź na mnie zła. - posmutniał.
- Wal się. - mruknęłam, i znów zabrałam się do otwierania drzwi. JEST! ZAŁAPAŁO! Posłałam blondasowi szeroki uśmiech i ruszyłam do środka. Chłopak złapał mnie za rękę cofając mnie do tyłu. Obrócił do siebie, spojrzał w oczy i delikatnie pocałował. Stałam jak wryta, mrugając powiekami jak jakiś chory psychicznie człowiek.





 wiem że to wkurzające jak tak pisze, ale serio.. ten chyba zjebałam :<
czekam na waszą opinie :) 

Tuesday, 19 June 2012

fifteenth





Her best days will be some of my worst
She finally met a man that's gonna put her first
While I'm wide awake she's no trouble sleeping
' Couse when a heart breaks, no it don't breakeven
Even, no.



Wirowaliśmy po parkiecie jak ogłupiali. Zayn się cieszył, ale ja jakoś nie bardzo. Chłopak to zauważył.
- Hej, wszystko ok? - zapytał przystając koło ściany.
- Tak.. Zayn, przepraszam Cię, ale muszę iść się przewietrzyć. 
- Pójdę..
- Nie.. Zayn, proszę pozwól mi iść samej, dobrze? - spojrzałam mu w oczy, a ten z wielką niechęcią pokiwał głową że się zgadza. Musnęłam go delikatnie w usta i wyszłam. Lekko orzeźwiające, morskie powietrze dmuchnęło mi prosto w twarz. Pub, bar, cokolwiek to było, znajdował się na przeciw plaży. Przeszłam przez ulice, zdjęłam buty i przeszłam nad sam brzeg, tam przysiadając. Co ja cholera jasna robię? Bawię się Zaynem? Nie wiem. Cholera jasna nie wiem. Tak jak już wcześniej mówiłam, ciągnie mnie do niego, zawsze mnie ciągnęło, ale mimo wszystko wciąż myślałam o tym dupku Tomlinsonie. Boże, czemu ja go wyzywam w głowie?! Marina, Tobie totalnie odbija. Z Zaynem..czuję się dobrze. Serio dobrze. Ale zbliżyliśmy się.. dopiero dzisiaj? Nie mogę powiedzieć że Go kocham, bo nie wiem czy go kocham. Gdy wpadłam na Lou na korytarzu, ten mruknął tylko : przepraszam, spieprzyłem.
CO TO KURWA MAĆ MIAŁO ZNACZYĆ, HĘ? Najpierw mnie całuje..dobra, pierwsza to ja go pocałowałam, ale to nie zmienia faktu że on zrobił to samo! Dobra.. najpierw mówi mi, że to było nic, a później wpada do mojego jak gdyby nigdy nic, przypiera mnie do ściany i całuje. NO FACET OSZALAŁ. 
Ja też..
- Tu jesteś! 
Podskoczyłam na chłodnym pisaku i natychmiastowo się odwróciłam. Claudia i Ellie. 
- Boże, straszycie mnie! - wydarłam się jak oparzona, po czym padłam na piasek.
- Będziesz cała w piachu. 
- Trudno.
Dziewczyny usiadły obok mnie, albo raczej, wokół mnie. Ellie po prawej, a Clo po lewej. Nastała krępująca cisza. Rzucałam muszelkami w morze. Czułam że dziewczyny bacznie mnie obserwują. 
- Marina, o co chodzi z tym Zaynem? - w końcu zapytała Clo. Wiedziałam że to zrobi. Już w hotelu się domagała odpowiedzi. 
- A o co ma chodzić? - zapytałam z ironią.
- Boże, Marina odpowiedz normalnie. Jesteś z nim?
- Chyba tak..
- Jak to chyba? Kochasz go?
- Nie wiem..
Ellie strzeliła sobie facepalma.
- No co?! - uniosłam dłonie do góry.
- Kochasz Lou, a całujesz się z Zaynem!? - wypiszczała Clo.
- Z Lou też się całowałam...
- COOOO?! - wykrzyczały razem.
- W samolocie.. i dziś..
- Wait, what?! Z TOMLINSONEM?
- Nie kurwa, z Vuittonie !
Dziewczyny zamilkły.
- Ale j..jak to?
- Nie wiem! W samolocie działałam pod presją, a później.. to on mnie pocałował! - zaczęłam płakać.
Przyjaciółki natychmiastowo mnie objęły. 
- Ale kochasz Zayna?
- Nie wiem, no przecież mówię!
- To - zaczęła Ellie - po co z nim jesteś?
- Nie wiem czy jestem.. to był tylko seks. - wymamrotałam. Dziewczyny po raz kolejny coś wypiszczały.
- WHAT?! Ty się z nim kochałaś? JAK?!
- Normalnie? - powiedziałam z ironią.
- Wiesz że nie o to mi chodzi! - krzyknęła mi wprost do ucha Clo.
- Tak wyszło.. 
- Boże, Marina pogrążasz się!
Wystrzeliłam w górę. Wytarłam swoje czarne od rozmazanego tuszu policzki.
- Wiem! Kurwa mać wiem! KOCHAM LOU, PIEPRZE SIĘ Z ZAYNEM, I NA DODATEK NIE WIEM CZY COŚ DO NIEGO CZUJĘ! - wykrzyczałam.
- Marina? - usłyszałam za sobą, i natychmiastowo się odwróciłam. To był Louis. Cholera jasna
- Kurwa. - mruknęłam. 
Dziewczyny spojrzały na siebie i na Lou. Po paru sekundach się zmyły. 
- Dzięki! - krzyknęłam i klapnęłam na piasek. Louis usiadł koło mnie. Patrzył na mnie, ale ja nie byłam wstanie zrobić tego samego. Słyszał wszystko. Po co on tu w ogóle przyszedł?!
- Długo tu stałeś? - zapytałam cicho.
- Tak parę minut...
- Powiedz lepiej prawdę. - mruknęłam.
- Dobra.. od początku.. i słyszałem wszystko i..
- Kurwa mać. Zapomnij o tym. Proszę Cię.
- Nie.
Spojrzałam na niego mrugając oczami. 
- Dlaczego nie? Tak będzie lepiej.
- Marina.. ja.. chyba..
- Nie kończ.
- Chyba się w Tobie zakochałem.
- Tsa. - zaśmiałam się nerwowo. - po jednym wypadzie, i niecałych 3 tygodniach znajomości? Szybki jesteś.
- Ej, sorry, ale Ty też.. z tego co słyszałem, mnie kochasz. 
- Ale ja jestem Twoją fanką gamoniu, i znam Cię dłużej, niż Ty mnie. - mruknęłam.
Zobaczyłam jak lekko się uśmiecha. Nadal jednak to był smutny uśmiech.
- Chciałbym..
- Nie Louis! NIE! - zaprotestowałam.
- Cholera jasna, nawet nie wiesz co chciałem powiedzieć! - uniósł się.
- Wiem. 
- Nie wiesz.
- Wiem!
- Kuźwa, Ty to jesteś uparta. 
Kolejny lekki śmiech.  Delikatnie się przysuną, złapał mnie za wilgotne policzki i  zbliżył do mojej twarzy. Odwróciłam się do niego tyłem.
- Louis nie. Ty masz Eleanor, a ja...
- A Ty masz Zayna.. - powiedział cicho - rozumiem. 
- Nie Louis..
- Wiem, wiem że nie wiesz co do niego czujesz. Ale zrozumiem jak wybierzesz jego zamiast mnie. On przynajmniej nie jest dupkiem który leci na dwa fronty. - powiedział po czym wstał, otrzepując swoje czerwone spodnie. 
- Louis.. ja..
- Uwierz mi, warto kochać Zayna. Jest wspaniały. I.. on Cię nie skrzywdzi. - kolejny smutny uśmiech, i znikł w ciemnościach. 
- KURWA MAĆ! - wykrzyczałam krztusząc się od łez. Wyciągnęłam telefon z kopertówki po czym wystukałam do Zayna sms'a, że wracam do domu bo chyba się rozchorowałam. Żeby się nie martwił i bawił dobrze.. 
Zwinęłam się z piasku i pobiegłam, wciąż płacząc jak kretynka do hotelu.



Obudziły mnie jaskrawe promienie słońca, przebijające się przez palmy do mojego pokoju. Rozciągnęłam się leniwie na łóżku, po czym spojrzałam na telefon. 7 rano? No chyba sobie żartujesz Marina. Zadzwoniłam do recepcji prosząc o jakieś śniadanie do pokoju i poszłam się wykąpać. Gorący prysznic i migdałowy żel pod prysznic. Umyłam włosy i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na torbę która leżała koło drzwi balkonowych, a w nich, laptopa. Szybkim krokiem podeszłam i go wyciągnęłam, siadając na sofie.  Weszłam na twittera gdzie był totalny szum. Siedziałam z rozdziawioną buzią i czytałam wszystkie tweety skierowane w moja stronę.
" Ty dziwko! " - wtf?!
" Witamy w rodzinie! Jesteś śliczna! Oo, jak ja chciałabym być taka jak Ty :< " - what the fuck again?! I wiele wieeele innych, o podobnej treści. Nie przejmowałam się nimi, byłam tylko totalnie zdziwiona ilością moich obserwujących.
" Czy ja o czymś nie wiem? Nagle przybyło mi ... dużo followersów. Who can explain? "
Po chwili dostałam odpowiedź. Odpowiedź która totalnie zbiła mnie z tropu. Skąd... skąd oni to wiedzą?
" Każdy chce follować dziewczynę Zayna! Marina, możesz mnie follow back? PROSZĘ, PROOOOSZĘ"
Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Zayna. Po paru próbach łaskawie odebrał. 
- Halo? 
Spał. A co innego by robił o tej porze?
- Zayn? Słuchaj..
- Dzień dobry kochanie, wiesz która jest godzina?
- Zayn, kurwa... dzień dobry, zaraz będziesz mógł iść spać. 
- Ło.. okej, mów.
- Mówiłeś coś komuś o.. - tu się niepewnie zatrzymałam - nas?
- Niee.. - ziewną.
- A okej.. dobra, idź spać.
- Mogę z Tobą?
- Zayn, ale ja nie śpie - mruknęłam.
- Wiesz o co mi chodzi - zaśmiał się cicho.
- Nie Zayn, zapomnij - zaśmiałam się - idź spać. Narazie.
- Ale..
Rozłączyłam się. W takim razie skoro.. Zayn nic nie powiedział, to....
Szybko weszłam na jakąś pierwszą stronkę plotkarską. Justin Bieber.. bla bla.. Miley Cyrus.. bla blaa Zayn Malik i Marina Rodrigez.. bla bla... wait! Szybko w to weszłam i z wrażenia aż spadłam z sofy.

" ZAYN MALIK I MARINA RODRIGEZ RAZEM! (ZDJĘCIA)
 Za pewnie wiecie, że młoda latynoska, wraz ze swoimi dwiema przyjaciółkami, mocno zakolegowała się z One Direction - największym i najsławniejszym, brytyjsko-irlandzkim boysbandem w UK i na świecie.  Otóż, jedna z najbliższych osób, czyli jedna z dziewczyn członków, potwierdziła, iż Zayn i Marina są razem. Wczoraj, widziano ją na tarasie, jednych z hoteli w Marbelli, w południowej Hiszpanii, wraz z Louis'em Tomlinsonem. Wyglądało to na bardzo poważną rozmowę, za pewne dziewczyna, poprosiła muzyka o poradę. Po chwili jednak zniknęła. Jak mówią świadkowie, dziewczyna wbiegła do pokoju gdzie znajdował się Zayn i wszystko mu powiedziała. Po paru minutach można było usłyszeć że wszystko gra, i para, zagłębia się w swojej miłości..." JA PIERDOLE. "... po chwili jednak, jak informują goście hotelu, pod drzwiami czarnowłosej piękności, znalazł się sam Louis Tomlinson, próbujący się dobić do drzwi. Mamy parę zdjęć, które wykonał jeden z gości sąsiedniego hotelu, na których widzimy dziewczynę ( Marinę 18l. ) w samym ręczniku i Zayna, w samych bokserkach. BYŁO GORĄCO! Życzymy nowej parze dużo szczęścia i miłości, chociaż jak sami widzicie, tego im nie brakuje! "
-FUCK THIS SHIT. Co to kurwa mać jest? - wydarłam się na całe gardło, po czym zabrałam się do przeglądania owych zdjęć. Jezu, Jezu, Jezuuuuu, chroń tych idiotów, bo jak ich dorwę.... to nic z nich nie zostanie! Zamknęłam z całej siły laptopa, i pobiegłam się przebrać. Muszę z kimś szybko pogadać, bo inaczej wybuchnę. 

Po paru minutach siedziałam w pokoju Claudii, ponieważ tylko ona już nie spała. No i Danielle i Liam, ale im nie będę się pchała z moimi problemami. Przyjaciółka z wielką uwagą czytała cały artykuł. 
- O jacie. 
- No własnie - wyjęczałam.
- Ale Marina, mogłaś pomyśleć.. prędzej czy później ktoś by się dowiedział o tym..
- ALE TAK SZYBKO?!
- Zayn jest sławny.. 
- Nie pomagasz, wiesz? - mruknęłam. Ta delikatnie się zaśmiała.
- Wiem, ale słuchaj, musisz przemyśleć to wszystko.. Zayn jest naprawdę super chłopakiem, może warto jest..
- Myślę cały czas..
- No i dobrze. A.. słuchaj, co wczoraj było z Louim?
- Lepiej nie pytaj..
- No mów.
Opowiedziałam jej wszystko. Oczywiście nie obyło się bez łez, moich jak i jej. Wiedziała że jest mi ciężko. 
- Słuchaj, może ja pogadam z Lou? - zaproponowała.
- Claudia, ale o czym? On jest z Eleanor, a ja... z Zaynem. Chyba. 
- Ale..
- Nie, to nie ma sensu Clo. Dziękuje, ale nie. Tak będzie najlepiej.
- Dobrze, ale proszę Cię. Nie skrzywdź Zayna, i uważaj na siebie.
- Próbuję..
Przytuliłyśmy się i zmieniłyśmy temat. Zaczęłyśmy sobie wspominać stare czasy, jeszcze w LA. Gdy nagle Clo głośno westchnęła.
- Co jest? - zapytałam.
- Harry.. 
- Co Harry?
- Chciał mi coś powiedzieć wczoraj.. ale Liam mu przeszkodził. I jestem ciekawa co chciał mi powiedzieć. Był serio zdenerwowany, widziałam jak się trząsł. Wiesz..
- Może on Ci chciał powiedzieć.. to?
- Niee.. on nie czuje tego co ja. Nie wierzę w to, żebym miała takie szczęście.
- Kretynko, wiem coś o czym ty nie wiesz. I na pewno się ode mnie tego nie dowiesz! - dodałam szybko widząc jak Clo otwiera usta, by zapytać COOO.
- Mariiinaaa.'
- Idź do Hazzy, powiedź mu to co czujesz! 
- Nie..
- Rusz to wielkie, pływackie dupsko w stronę pokoju 2369! 
- Ale..
- Nie proś się o podwózkę, bo będziesz tego gorzko żałowała.. - mruknęłam marszcząc brwi. 
- Dobra dobra, później pójdę. Bo ten lokers mnie zje jak tam wejdę i go obudzę - powiedziała podnosząc ręce do góry. Zaśmiałam się. Posiedziałyśmy jeszcze trochę razem, i wróciłyśmy do swoich zajęć. Znaczy Clo wróciła, bo ja poszłam do pokoju i padłam twarzą w poduszkę. Chyba powinnam się przejść, czy coś w tym stylu. Jest ciepło, wręcz gorąco. Może na plaże? Pobiegłam do łazienki, przebrałam się w kostium i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Po drodze natknęłam się na Horana i moją Ellie. Machnęłam im, i zagadnęłam.
- Hej głodomory, co tam?
- Hej czarna, nic.. idziemy właśnie na basen, idziesz z nami? - powiedział Niall. Pokręciłam głową.
- Nope, idę na plaże. Nie będę smażyć się na jakiś kafelkach - uśmiechnęłam się zawadiacko. - Jak co, to wpadajcie, z chęcią kogoś potopię i rzucę rekinom na pożarcie - zaśmiałam się na widok miny Horana. - dobra gołąbeczki, ja lecę. Nie potopcie się! Bo nie będę miała zajęcia! - krzyknęłam i odbiegłam. 

Rozłożyłam się na kocyku i oglądałam przystojnych ratowników. Co chwilka posyłałam im zalotne uśmieszki, ale to tak dla żartów. Jeden z nich do mnie podbiegł i przysiadł się obok mojego kocyka. 
- Hola, co tam? - powiedział po angielsku rzecz jasna.
- Bien, gracias y tu? - zaszpanowałam swoim hiszpanskim. Chłopak się zdziwił. - Dobrze, dziękuje, a Ty? Jeżeli nie zrozumiałeś - zasmiałam się.
- Ooo, znasz hiszpański! 
- Moja mama jest Hiszpanką, więc.. znam - uśmiechnęłam się.
- To fajnie, a skąd jesteś? 
- Los Angeles - powiedziałam marszcząc nos, ponieważ słońce ostro waliło mi po oczach.
- Ooo to piękne miasto i..
- tak wiem, ludzie też - zaśmiałam się.
- Aaron jestem -przedstawił się.
- Marina, miło mi. A więc.. jesteś ratownikiem?
- ..ochotnikiem. - dodał. - może nie takich ochotnikiem. Jestem tu w ramach szkółki letniej - tu dodał z wyraźnym niesmakiem.
- To tutaj praktykuje się jeszcze szkółkę letnią? Co przeskrobałeś?
- Nie zdałem z chemii..
- Ugh, przedmioty ścisłe to złooo 
Aaron się zaśmiał.
- No dokładnie..  
Jego "łoki toki" (od aut:LOL, sorrki, nie pamiętam innej nazwy :x) zaczęło wydawać z siebie dźwięki. - przepraszam, wzywają mnie.. zbiórka.. rozumiesz.. sprawdzają czy nikt nie uciekł i takie tam.
Zaśmiałam się.
- Jasne, spoko rozumiem. Łobuzów trzeba pilnować.
- Ależ ja nie jestem żadnym łobuzem - wybronił się.
- Sorrki, żartowałam przecież.
- Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia! - krzyknął i odbiegł.
Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam się na swoim kocyku.


( Perspektywa Claudii )

Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju. Stałam już pod drzwiami. 
JHDLKJHFK i co ja mam zrobić?
Zapukaj kretynko. 
Ale nie wiem.. 
Czego nie wiesz?
Boję się..
CZEGO NIE WIESZ, I CZEGO SIĘ BOISZ?
Harrego?
No Clo, jesteś kretynką. I to kompletną. Pukaj.
Zapukałam. AAAA, BOŻE CO JA ZROBIŁAM.
Hhuehue.
Boże, ja muszę iść do psychiatry.
Drzwi się otowrzyły. Harry.
- O cześć Clo! - powiedział mocno mnie przytulając.
- Hh..hh...hej - wymamrotałam. Całe szczęście tego zawahania, czy też, zająkania nie usłyszał.
- Sorrki, dopiero wstałem - zaczął się tłumaczyć i zakładać spodnie. Mówiła wcześniej że przywitał mnie pół nagi Styles? Nie? Ah.. przepraszam. Otworzył mi drzwi w samych, czarnych bokserkach. O mało nie padłam tam na zawał. On jest.. taki idealny!
- Haha, spoko Styles. - zaśmiałam się nerwowo siadając na łóżku. 
NO CO SIĘ DENERWUJESZ?
 Bo tak lubie!
 Ale ty jesteś głupia!
 Ty też! 
Ja i Ty to to samo, inteligencie.
Idź i sprawdź czy Cię w czaszce nie ma.
Ale suchar siostro.
- WYJDŹ! - krzyknęłam na głos. Wytrzeszczyłam oczy, tak jak i Harold. Spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Nie wiedziałam co powiedzieć..
- Wyjdź! Wiesz, oglądałam taki film.. pod tytułem.. wyjdź! 
JEZU ALE KRETYNKA.
I co panikujesz?!
NIE WIEM : O MIAŁAŚ WYJŚĆ...
Oj tam oj tam..
- Spoko? - lokers się zaśmiał. Po chwili ogarnięty, usiadł obok mnie.
Wiesz że tego nie musiałeś robić? - mruknęłam w myślach.
- Więc co Cię do mnie sprowadza, piękna pani? - wyszczerzył się, a mnie przeszedł dreszcz.
- Harry.. wczoraj.. chciałeś mi coś powiedzieć, prawda? 
Chłopak zesztywniał. 
- Ah.. tak..  - mruknął zdenerwowany.
- Możesz mi powiedzieć..? Teraz?
- Claudia ja.. nie wiem..
- Mów.
- Clo..
- Harry? - wymusiłam go spojrzeniem. Ten lekko się uśmiechną. Spuścił na chwilę głowę, złapał moją rękę i niewinnie zaczął bawić się moimi palcami. HARREH, BO ZEŚWIRUJE ZARAZ.
Chłopak, jakby słyszał moje myśli, nagle spojrzał w moje oczy. Jego zielone tęczówki wbijały się w moje, niebieskie. 
- Mówiłem Ci że masz piękne oczy? - powiedział.
- To mi chciałeś powiedzieć? - zaśmiałam się nerwowo. Ten zrobił to samo. Odgarną mi włosy z czoła i delikatnie się do mnie zbliżył. OMAMOOMAMOOMAAAAAAAAMUNIU.
- Clo.. bo wiesz..
- No cholera jasna! - wypiszczałam. - wyduś to wreszcie!
Harry spojrzał na mnie zabawnym spojrzeniem.
- Jezu, Clo, spokojnie. - zaśmiał się, po czym wbił się w moje usta. Jezu, Harry mnie pocałował! Bo on mnie pocałował, prawda? Ojejuśku! OJEJUŃCIUU! Delikatnie bawił się moim językiem, delikatnie go podgryzając. Gdy skończył, znów spojrzał mi w oczy.
- Claudio Withe, kocham Cię.
Czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Łzy ogromnego szczęścia. Takiego szczęścia, przez które zaniemówiłam. Harry dalej kontynuował. - Kocham Cię od samego początku naszej znajomości. Kocham Twój uśmiech, twoje poczucie humoru, Twoje oczy.. Twoje usta, włosy.. Kocham wszystko. Kocham Ciebie, tak bardzo, że mógłbym zabić się dla Ciebie.
- Nie musiałbyś - powiedziałam cicho wciąż patrząc w jego oczy.
- Ale zrobiłbym to. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Cholernie mi na Tobie zależy wariatko! - wykrzyczał.
Siedziałam i mokrymi od łez oczami, wpatrywałam się w miłość mojego życia. Te piękne loki, ten uśmiech, te przeszywające spojrzenie.. Harry, cały Harry. Głupek Harold Edward Styles, który jest pożądany przez miliardy dziewczyn wyznał mi miłość. Każda chciałaby go poznać tak jak ja. Każda chciałaby z nim spędzić tyle szalonych chwil jak ja. Mimo, że Harry był zabiegany, zawsze znalazł dla mnie czas. Wciąż przy mnie był. Nawet wtedy, kiedy w mojej rodzinie było źle. Tak samo ja byłam przy nim. Choćby podczas X Factora. Codziennie do niego dzwoniłam, codziennie się z nim widziałam. Nawet przed snem rozmawialiśmy przez telefon, kiedy mieszkał z chłopakami w domu XF. Na każdej próbie. Wtedy kiedy płakał ze szczęścia i z rozpaczy. Zawsze. Choć wcale długo się nie znamy, tak bardzo jesteśmy z sobą zżyci. Nie ma chwili rozłąki, chyba że na sen. Bo od razu po przebudzeniu się widzimy. Ciągle za nim tęsknie, nawet jak go nie ma 5 minut. Po prostu go kocham, szczerze z całego serca go kocham.
- Harry.. ja..
- Rozumiem.. - powiedział cicho.
- Kretynie, daj mi dokończyć! 
Chłopak spojrzał na mnie.
- Ja Ciebie.. kuźwa! KOCHAM CIĘ! - wykrzyczałam. Harry zamrugał oczami. Po chwili szeroko się uśmiechną.
- Naprawdę?
- Naprawdę, naprawdę!
Teraz nie powiedział nic tylko złapał mnie za policzki i namiętnie pocałował.


( Perspektywa Ellie )

- Horan, zasłaniasz mi słońce. - mruknęłam leżąc na leżaku. 
- No chodź ze mną do tej wody! - tupnął nogą.
- Dziecko drogie, idź sam. Przecież się nie utopisz. 
- Nie umiem pływać. - wypalił.
Podniosłam okulary do góry i spojrzałam na blondyna. Zrobiłam dzióbka, po czym podeszłam do jakiegoś dzieciaka.
- Mogę pożyczyć? - podniosłam dmuchane rękawki. Chłopczyk pokiwał głową. - Dzięki. - usmiechnęłam się i wróciłam do zdezorientowanego Horana.
- Masz. - podałam mu rękawki w spidermana z szerokim uśmiechem. - Teraz się nie utopisz.
- Żartujesz, prawda? - spojrzał na mnie wielkimi niebieskimi oczami.
- Nie.. ja nigdy nie żartuje.- zaprotestowałam. Zabrałam się za zakładanie mu rękawków.
- Boże, Ty jesteś stuknięta. - zaśmiał się.
- Cicho bądź, przestań napinać te swoje nibicepsy bo nie mogę założyć tego dziadostwa. 
- Nibicepsy?! NO SPÓJRZ! - naprężył się. 
- Horan nie świruj. 
- Bla bla bla. Już, założyłaś? Mogę iść próbować się utopić? - mruknął.
- W tym już się nie utopisz. 
- Zobaczysz, zrobię wszystko żebyś wlazła tam do mnie! - fuknął i ruszył w stronę basenu. Dumna usiadłam na leżaku spoglądając na obrażonego irlandczyka. Nagle chłopak się wywrócił i wpadł do wody. O ja pierdole!
- Niall?! - natychmiastowo się podniosłam. Podbiegłam na krawędź basenu i zobaczyłam że chłopak jest pod wodą. Bez wahania wskoczyłam. Zanurkowałam próbując go wynurzyć. Te rękawki to jedna wielka ściema! One miały chronić przed topieniem się! A nie być jak głazy i ciągnąć go na dno! A może to przez te tapas w barze? Wynurzyliśmy się. Niall raptownie ożył i podparł mnie do ścianki basenu uśmiechając się zawadiacko.
- A nie mówiłem? - wyszczerzył swój odrutowany uśmiech.
- HORAN IDIOTO! - wydarłam się i zaczęłam walić go po ramionach. Ten się tylko zaśmiał. Wyszłam z wody i rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Hej, wiesz że jesteś słodka jak się złościsz? Uwielbiam to - uśmiechną się w wodze w moją stronę. Zarumieniłam się.
- Wal się. - mruknęłam, chociaż i tak zrobiło mi się miło po tych słowach.










 Ten rozdział dedykuje Eli i Klaudii, takim moim dwóm wariatom. 

Mam nadzieje że się podoba :) Miał być w czwartek, ale że dorwała mnie wena teraz i musiałam to napisać, dodaje teraz. DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO! <3

Monday, 18 June 2012

fourteenth

( Perspektywa Lou )

Szedłem przez korytarz co chwila zatrzymując się i kopiąc w ścianę. Boże, jaki ja jestem głupi.
Kocham Eleanor, a zależy mi na Marinie. To chore, no nie?
Wtedy, w Milk Shake City, kiedy spojrzałem w jej oczy, wiedziałem że ona jest niesamowita. I jest. Ale jest też okropna. Po co mnie całowała, skoro teraz jest z Zaynem? Nie umiem tego pojąć. Nie umiem zrozumieć dlaczego właśnie ONA jest z nim! Louis.. ogarnij się. Jesteś z Eleanor.
Cholera.
Wszedłem do pokoju, rzucając się na łóżko. Z łazienki wyszła Eleanor. Była odziana w sam ręcznik, a mokre brązowe włosy przerzuciła na jedną stronę. Uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
- Co jest? - zapytała.
- Nic. - mruknąłem - chyba nie idę na tą imprezę.. nie mam ochoty..
Eleanor wytrzeszczyła oczy.
- Co? Nie! Louis! Nie rób mi tego! - wyjęczała - ja tak bardzo chce tam być..
- To idź sama.
- Louis, bez Ciebie mnie nie ma. Idziesz, i nie marudź. - mruknęła z powrotem wróciła do łazienki.
Wypuściłem głośno powietrze i ruszyłem za nią.

( Perspektywa Zayna )

Marina poszła do łazienki, została nam godzina do tej imprezy. Szczerze, nie mam ochoty tam iść. Chce leżeć z nią i ją przytulać, całować i pieścić. Czuję.. że chyba się w niej zakochałem. Ona jest niesamowita. Usiadłem na łóżku i uśmiechałem się sam do siebie. Dziewczyna wyszła z łazienki. Szybkim krokiem ruszyła w stronę walizki. Była w samym ręczniku.
- Musimy iść? - mruknąłem. - Zostańmy w łóżku.
Marina posłała mi śmieszne spojrzenie.
- Obiecaliśmy Zayn. Danielle, Ellie i Clo powiedziały że jak nie pójdę zjedzą mnie żywcem - zaśmiała się uroczo.
- Uratuje Cię przed nimi. - uśmiechnąłem się i do niej podszedłem. Wtuliłem się w jej włosy które pachniały truskawkami.
- Zayn.. - mruknęła kiedy ugryzłem ją delikatnie w ucho.
- Yhymm.?
Odwróciła się i spojrzała w moje oczy. Jej zielone tęczówki były cudowne. Jeszcze nigdy nie widziałem tak jaskrawej zieleni. Nawet świeża trawa nie miała takiego koloru jak jej oczy.
- Idź się przebrać - powiedziała cicho.
- Muszę ?
- Tak musisz.
- A jak tego nie zrobię?
- To dostaniesz..
- Coooo??
- Łapą w głowę - powiedziała poważnym tonem. Zaśmiałem się.
- A mogę chociaż dostać buziaka na pożegnanie?
Marina wywróciła oczami i szybko musnęła mnie w usta. Niezadowolony jęknąłem ale ta pokazała mi ręką drzwi. Wyszedłem mamrocząc coś pod nosem. Ona się tylko śmiała.

( Perspektywa Nialla )


- Ellie?
Zero reakcji.
- ELLLIIEEEEEEE
Nic.
- ELIZABETH!
- NIE NAZYWAJ MNIE PEŁNYM IMIENIEM BO ŹLE SKOŃCZYSZ! - wykrzyczała z łazienki.
- Boże, Ellie, ile można tam siedzieć? Głooooooooodny jestem.
- Wytrzymaj!
- Nie dam rady.. - wyjęczałem.
- Horan umiera, o ja Cię pieprzę, czekaj, zrobię Ci zdjęcie i wstawię na twittera, mogę? - wyszła z łazienki śmiejąc się na mój widok. Wyglądała ślicznie. Jej długie blond włosy były spięte w niedbałego koczka zrobionego z loków. Delikatnie zaróżowione policzki, usta muśnięte lekkim balsamem o koralowym kolorze i niebieskie oczy podkreślone kocią kreską. Miała na sobie pomarańczową spódnice i białą bluzkę z koronką. I wysokie buty na obcasie z ćwiekami.
- Wow. - wydukałem. Ta się tylko zarumieniła. Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą - STOP!
Zatrzymała się z zdezorientowanym wzrokiem. Odwróciła się i staliśmy twarzą w twarz. Czułem jej przyśpieszony oddech i bicie serca. Uśmiechnąłem się tylko. Jeszcze nie teraz. - zapomniałaś komórki.
Dziewczyna zamrugała powiekami i po chwili pacnęła się w głowę.
- Dzięki! - cmoknęła mnie  w polik i podbiegła do stolika. Kurczę, ale ona jest słodka.

( Perspektywa Harrego )

Claudia siedziała na łóżku i sprawdzała coś w telefonie. Przyglądałem się jej uważnie, stojąc w drzwiach od łazienki. Co chwila przegryzała wargę i pukała się w czoło. To było śmieszne. W końcu zrezygnowana walnęła się na łóżko.
- Pognieciesz sobie ciuchy. - zaśmiałem się siadając obok. Ta zmierzyła mnie wzorkiem. Wywróciła oczami i zdmuchnęła niesforny kosmyk z buźki. Miała na sobie śliczną kremową sukienkę. Miała rozpuszczone proste włosy ze spiętą do góry grzywką. Nie musiała się ostro malować, chociaż i tak to zrobiła. Piękne błękitne oczy podkreśliła czarną kredką i brązowym cieniem. Użyła też błyszczyka. Nie lubię błyszczyków.. Ugh. Ale.. przecież nie będę jej całować, no nie? No w sumie nie wiem. - co się stało?
- Nie nic.. - mruknęła.
- Claudia, wiesz że mnie nie oszukasz. - położyłem się na boku obok niej. Spojrzała na mnie.
- No nic.
- Kłaaamieeeszzzzzz
- Ale Ty jesteś upierdliwy.. - mruknęła.
- A w tej bajce były smoki?
- Harry! - zaśmiała się - Dobra, powiem Ci. Trener powiedział że w przyszłym tygodniu znów zaczynam treningi. Pod koniec miesiąca są eliminacje na olimpiade. I wiesz.. muszę być w kondycji.. więc chyba będę musiała wcześniej wrócić do Londynu.
Claudia jest pływaczką. I to jaką pływaczką! Pokazywała mi kiedyś swoją kolekcję medali, dyplomów i pucharów. Jest po prostu niesamowita! To z jakim uczuciem opowiada o pływaniu, i jak to robi.. to jest po prostu piękne. Fajnie że ma swoją pasje, i robi to co kocha. Chociaż ostatnio, jakoś nie ma do tego chęci. Nie mam pojęcia dlaczego.
- Przecież wakacje to dobry sposób na poprawę kondycji. Co nam szkodzi, zaraz możemy iść na basen i poćwiczyć - powiedziałem z wielkim entuzjazmem. Ta się tylko zaśmiała.
- Ciołku, zaraz to my idziemy na tą imprezę. - popukała mnie po czole uśmiechając się słodko. Jezu, czy ona zdaję sobie sprawę z tego, co ona ze mną robi tak się uśmiechając?
- Clo.. - powiedziałem cicho.
- Tak? - odwróciła się na bok, więc stykaliśmy się nosami. Spojrzała na mnie tym swoim pociągającym spojrzeniem i lekko się uśmiechnęła. Przegryzłem wargę.
- Słuchaj.. ja Ci muszę coś powiedzieć. - wymamrotałem.
- No słucham, i to bardzo uważnie - zaśmiała się delikatnie.
- Ja..
No i nie dane było mi dokończyć, bo kochany Daddy Direction wparował w tym swoim idealnym garniaku ogłaszając, że za 5 minut musimy wyjść.
- Liam?! - wypiszczała Clo - jakim Ty cholera jasna cudem tu wlazłeś?!
- Czary mary hokus pokus - pokazał magnetyczną kartę - zostawiłaś ją u nas w pokoju jak byłaś u Dan.
- Jaka ze mnie kretynka! - wstała i zabrała mu kartę, która po chwili znalazła się w jej małej kopertówce. Pokazała w moją stronę - chodź, idziemy. - uśmiechnęła się, a Liam zaklaskał w dłonie.
- Jedyna która się posłuchała!
Wyszliśmy z pokoju. Dan i Eleanor stała przy drzwiach razem z jakimś dziwnym facetem. Czekaj. Przecież to Louis. Spojrzałem w jego stronę pytającym wzorkiem. Był jakiś taki.. przybity. Pociągnąłem go za mankiet na stronę.
- Co jest?
- Nic. - mruknął oschle.
- Louis, ślepy nie jestem.
- Co Cię to obchodzi co się dzieje? - wypalił. Zatkało mnie.
- Louis, co Ty pieprzysz? Zawsze mnie będzie obchodziło co się u Ciebie dzieje! Jesteś moim przyjacielem.
Tomlinson spuścił wzrok.
- Przepraszam..
- Nie ma sprawy. Więc co się dzieje?
Chłopak rozejrzał się po sali. Chyba ucieszył go fakt że Eleanor i Danielle, wraz z Claudią i Liamem stoją daleko przy windzie.
- To może głupio zabrzmieć.. ale chyba zakochałem się w Marinie.
Zatkało mnie. Wytrzeszczyłem oczy.
- I chcesz z nią być?
- Nie wiem. Ale teraz raczej nie mogę..
- No tak.. masz Eleanor. - mruknąłem.
- Nie. Znaczy też.. ale Marina jest z Zaynem.
- Z MALIKIEM?! - wykrzyczałem.
Ludzie przy windzie spojrzeli na nas zdziwionym wzorkiem.
- Nie wiedziałeś?
- Domyślałem się.. ale... - kolejny raz mnie zatkało. Cholera jasna, tyle się dzieje a ja nic nie wiem!
- Dobra Harry, nie ważne. Może mi się tylko tak wydaję że ją kocham. Mam przecież Eleanor. A teraz chodźmy. -  powiedział odchodząc. Pokiwałem głową i ruszyłem za nim. W tym samym czasie ze swojego pokoju wyszła Marina, szukając coś w swojej kopertówce. Niezauważona przez Tomlinsona, uderzyła w jego bok. Ona też go raczej nie widziała. Podniosła wzrok, w którym można było dostrzeć smutek, a jednak się uśmiechnęła. Założyła czerwono-różową spódnice i białą bluzkę. Do tego miała czarne buty na obcasie z ćwiekami, zakręcone czarne włosy i mocno podkreślone oczy i policzki a także usta. Wyglądała ślicznie. Louis mruknął coś pod nosem, i po chwili posłał czarnulce ciepły uśmiech. Po chwili Clo zabrała Marinę pod rękę i zaczęły o czymś rozmawiać. Nie interesowałem się tym zbytnio, przyglądałem się tylko Marinie, Lou i Eleanor. Analizowałem dwa szczęścia mojego przyjaciela. Która byłaby dla niego lepsza? Szczerze powiedziawszy, Eleanor nie jest taka jak kiedyś. Jeszcze niedawno mówiłem na nią "najlepsza przyjaciółka", teraz sam nie wiem kim ona dla mnie jest. Zmieniła się, ale to nie zmienia faktu, że Louis ją kocha. Bo kocha. Przynajmniej tak myślę. No to Louieh, jesteś w czarnej dupie mój przyjacielu. Obie są cudowne, każda ma w sobie to coś, co nawet mnie urzeka. Eleanor jest piękna, ma idealną figurę, ale Marina też jest seksowna. Ma piękne zielone, przeszywające spojrzenie. Te czarne do łopatek włosy. I ten uśmiech. No i charakterek, ten który jest idealny dla mojego przyjaciela. Współczuje mu. Nie to że kocha dwie osoby, to jeszcze jedna z nich jest z jego najlepszym przyjacielem. Cholera jasna, przecież ja bym zadźgał Zayna nożem, mimo że go kocham. W sumie, wiedziałem że Zayn ma coś ku Mari, ale po jej zachowaniu, można było stwierdzić że ona go zbywa. A teraz? Teraz się dowiaduje że są razem. No pięknie.  Zjechaliśmy na dół.
W wielkiej hali ujrzeliśmy Niallera, Zayna i Ellie rozmawiających z Rickiem. Widziałem, że Marina delikatnie się cofnęła na widok Zayna. Posłałem jej pewne spojrzenie, a ta tylko się smutno uśmiechnęła. Chyba jednak sama nie wie czego chce. Malik na widok czarnuli od razu się wyszczerzył. Podszedł do niej i musnął ją w usta, co zdziwiło moich towarzyszy, a chyba ucieszyło Eleanor. Nie chyba a na pewno. Stała teraz z wielkim, szczerym uśmiechem, mocno ściskając ramię Lou, który był wręcz załamany tym widokiem. Clo stanęła nabormuszona pytając czy przypadkiem nie zapomnieli jej o czymś powiedzieć. Zayn się zaśmiał, po czym złapał Marine za rękę. Wyszliśmy z budynku.

( Perspektywa Lou )

Cholera jasna, no nie mogę! NIE MOGĘ. 
Po tym, jak zobaczyłem jak Zayn ją całuje moje serce pękło. DOSŁOWNIE PĘKŁO. Boże, Louis.. Ty głupiejesz..

( Perspektywa Claudii )

Weszliśmy do budynku gdzie odbywała się impreza. Cześć cześć, witam witam, starty pierdaty, a teraz szukam Mariny, która plącze się po sali. Muszę z niej wydobyć wszystkie informacje. WSZYSTKIE. Po drodzę złapałam zagubioną w tłumie Ellie.
- A Horan gdzie? - zapytałam wciąż wypatrując czarnowłosą przyjaciółkę.
- I dont know. - wymamrotała płaczliwie - był, i nagle go nie ma. O! Widzę! Yy.. co to za pasztet? - skrzywiła się, a ja wybuchłam śmiechem. Horanek stał z jakąś dziewczyną. Wybuchłam jeszcze większym śmiechem.
- To Danielle! Ciołku!
- Ojezu! - wypiszczała - błagam, nie mów jej tego - wydukała.
- Spoko - kolejna salwa śmiechu. - ale Cię zazdrość zżera kochanie.
- Nie zżera.
- Jaaasneee.
Dostałam torebką w ramię.
- A gdzie my tak właściwie idziemy?
- Szukamy Mariny.
- Po co?
- No jak to po co?! Nie chcesz wiedzieć o co chodzi z Zaynem?
- Jakoś nieszczególnie mnie to obchodzi - uśmiechnęła się. - wiem że kocha Lou.
- Kocha Louisa ale całuję się z Zaynem. Trochę dziwne no nie?
Obok mnie przemknęła jakąś znajoma mi postać. Jakiś chłopak, jednak nie zwracałam na to uwagi. Tutaj jest pełno ludzi, a ja muszę znaleźć Kretynkę Rodrigez!
- Dziwne, ale Marina cała jest dziwna.
- Ojezu, przestań. Musimy ją znaleźć i tyle! - krzyknęłam.
Przebijałyśmy się przez tłum roztańczonych ludzi. Kelnerka wepchnęła nam w dłonie dwa drinki. O, dzięki. Zaśmiałam się w duchu.
W końcu zauważyłam nieszczęśliwą Marinę. Siedziała na czerwonej kanapie sącząc jakiś napój obok jakiś nienznajomych mi ludzi. Gdy zbliżyłam się do niej wraz z Ellie, nagle ni stąd ni z owąt zjawił się Malik i porwał ją do tańca. A niech Cię MALIK!
Jeszcze go dorwę, obiecuję








Hoho, dużo perspektyw :D
Miałam dodać we wtorek, dodaję dzisiaj. Mam nadzieję że się cieszycie ;)
DZIĘKUJE ZA PRAWIE 30 KOMENTARZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM, A TAKŻE ZA 5 TYSIĘCY WEJŚĆ. : O Jesteście kochani! 


Saturday, 16 June 2012

thirteenth

Wszystko dzieje się tak szybko. Nie nadążam. Dosłownie.
Siedziałam na wielkim tarasie i jęczałam sobie w duchu, jakie to życie jest beznadziejne. Generalnie powinnam zająć się wybieraniem ciuchów na imprezę, na którą chłopcy dostali zaproszenie.Z tego co zrozumiałam, jakaś gwiazda ma urodziny.. No, wakacje fajnie się zaczynają. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerwałam się na równe nogi, i pobiegłam za dźwiękiem.
" Wyjdź na duży taras za 10 minut, chce pogadać. " od nieznanego numeru. Spojrzałam na telefon. WTF? Kto to? Wysłałam do Claudii sms'a z tym numerem i z zapytaniem, czy zna go. Odpowiedź była jasna, a ja głupia nawet o nim nie pomyślałam. Dlaczego nie mam jego numeru? To dziwne, mam całej czwórki, a jego nie.
Ogarnęłam się szybko i weszłam do windy. Duży taras znajdował się na dachu. Był tam taki mały, podniebny ogródek z altanką i huśtawką. Widok również był piękny, na morze i miasto. Nie wiedziałam że Rick wykorzysta mój stary pomysł. Byłam totalnie zaskoczona, kiedy Ricardo powiedział, że zrobił MÓJ taras na szczycie swojego hotelu. Drzwi od windy się otworzyły i zobaczyłam Lou, siedzącego na dużej huśtawce. Serce podskoczyło mi do gardła. A co jeżeli zaciągnął mnie na samą górę, i kiedy się do niego zbliżę, to za to, że go pocałowałam, zrzuci mnie w przepaść?! O Boże, Marina, ale Ty piszesz czarne scenariusze w tej swojej łepetynie. Kreeetynka. Oh yeah.
- Jestem.. - powiedziałam cicho, ale i tak to usłyszał. Robiło się już ciemno. Generalnie, jest tu jakiś remont, i goście hotelu nie mogą tu wejść. Nie wiem co zrobił Louis, żeby dostać zgodę od Ricka, i szczerze, raczej nie chce się dowiedzieć. Ja, jako rodzina, mogłam sobie chodzić gdzie chce. No może przesadziłam.. wkraść się do apartamentu gdzie przebywa Ian Somerhalder nie mogę... ugh...  Tomlinson odwrócił się do mnie, ze smutnym uśmiechem.  - coś się stało? - zapytałam zbliżając się do chłopaka. Spuścił głowę. - Hej, Louis.
- Pokłóciłem się z Eleanor.
Czego Ty się spodziewałaś mała, amerykańska kretynko?
- O co? - zapytałam jak głupia. NO PEWNIE ŻE O CIEBIE.
Louis spojrzał tylko na mnie, a ja pokiwałam głową.
- Spoko, rozumiem..
- Powiedziałem jej co zaszło w samolocie, chciałem być szczery..
- Co? - wypaliłam. - powiedziałeś jej?
- No przecież mówię! - podniósł głos.
Pokiwałam głową.
- Aha, i co ja mam Ci na to poradzić?
- Nie wiem, cokolwiek.. pogadaj z nią, powiedz że to nie miało żadnego znaczenia, to był taki głupi impuls...
Zamrugałam oczami.
- Nie miało znaczenia..  - powtórzyłam cicho.
- Dokładnie, nie miało w ogóle jakiegokolwiek znaczenia.
Podrapałam się po czole i wstałam.
- Sam jej to powiedz. Ona mnie nienawidzi, więc lepiej się do niej nie będę zbliżała. - powiedziałam i odeszłam. Louis mówił coś, ale go nie słuchałam. Zaczęłam płakać kiedy drzwi od windy się zamknęły. Osunęłam się po ścianie i wybuchłam płaczem. Dla niego nie miało to żadnego znaczenia.. Kompletnego znaczenia. Po co na mnie tak patrzył? Po co się tak uśmiechał? Po co to wszystko? Może ja sama, robiłam sobie złudne nadzieje..ale.. nosz kurwa mać. Kiedy drzwi się otworzyły na moim piętrze, wybiegłam. Wybiegłam jak najszybciej. Ruszyłam do swojego pokoju i kiedy go otworzyłam, zobaczyłam w środku Zayna. Stanęłam cała zapłakana i zszokowana jego widokiem. Podszedł do mnie i mnie przytulił. Nie pytał o nic. Po prostu mnie przytulił. Wybuchłam płaczem, jeszcze głośniejszym niż wcześniej. Spojrzałam prosto na jego twarz. Patrzył na mnie z taką troską.. i miłością. Jego oczy błyszczały. Widziałam w nich swoje odbicie. Odgarnął mi z twarzy mokry od łez kosmyk, i delikatnymi pocałunkami osuszył mokre policzki. Później zbliżył się do moich ust. Najpierw delikatnie je dotykał swoimi ciepłymi palcami, a potem delikatnie je musnął.  Po chwili pogłębił pocałunek. Nie protestowałam. Objęłam jego szyję. Zayn podniósł mnie delikatnie do góry i zaprowadził do sypialni. Polegliśmy na miękkim materacu. Zaczął całować mnie po szyi, doszedł do zagłębienia za uchem, co wywołało mój cichy nieopanowany śmiech. Miałam tam łaskotki. Delikatnie ugryzł mnie w płatek ucha i po chwili spojrzał mi głęboko w oczy.
Dobrałam się do jego kraciastej, fioletowej koszuli i szybkim ruchem ją z niego ściągnęłam. On zrobił to samo z moją białą rozciągniętą bokserką. Składał swoje pocałunki w praktycznie każdym miejscu na moim ciele. Kiedy doszedł do pępka zadziornie się uśmiechnął. Delikatnie ugryzł moją skórę i szybkim ruchem rozpiął moje jeansowe spodenki. Zostałam w samej bieliźnie. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie wiem, na prawdę nie wiem. Chciałam tego, ale wiem że nie powinnam. A może to jednak jego kocham? Może Louis to tylko ta fascynacja głupiej nastolatki? Przecież Zayn tak się stara. Tak bardzo pokazuje że mu na mnie zależy. A Louis? 
Szybkim ruchem ściągnęłam z niego jego kremowe spodnie. Zayn całował mnie w uda, zszedł do palców a później znów wrócił do całowania moich pachwin. Spojrzał na mnie pytającym wzorkiem. Wiedziałam o co mu chodzi.
- Tak. - wyjęczałam cicho. Podparłam się na łokciach, a ten ściągnął mi mój biały biustonosz. Złapałam za jego bokserki i pewnym ruchem ściągnęłam je w dół. Widok mnie szczerze zaskoczył. Wielki Malik, nie ma co.  Uśmiechnęłam się głupkowato. Zayn pozbył się reszty mojej bielizny i położył się na mnie. Spojrzał mi w oczy i po chwili znów pocałował. Dosłownie parę chwil, i poczułam go w sobie. Cicho jęknęłam. Mulat przyśpieszył, ale nadal był delikatny. Zaczęliśmy się kochać. I nic więcej teraz się nie liczyło.


Ktoś się dobijał. Nie miałam ochoty wstawać, ale musiałam to zrobić. Owy ktoś napieprzał w drzwi jak ogłupiały. Zayn sturlał się ze mnie,a ja oparłam się na łokciach i zobaczyłam leżącego obok mnie, uśmiechniętego Zayna. Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował. Położyłam się z powrotem na plecy. Malik złapał mnie za policzki i mocniej przylgnął do moich ust. Znów pukanie.
- Cholera jasna, kto to. - mruknęłam siadając na łóżku. Rozejrzałam się po pokoju. Moje ciuchy są ciut za daleko. Złapałam za Zayna koszulę i szybko ją na siebie zarzuciłam. Sięgała mi do połowy uda, więc mogłam spokojnie tak się pokazać. Otworzyłam drzwi z impetem i wściekłym wzorkiem skierowanym w stronę natręta. To był Louis. Pocałował mnie mocno opierając mnie o ścianę.
Cholerka, cholerka, choleraaaaaaa.
Odepchnęłam go.
- Przestań - powiedziałam z wielkim trudem. Louis spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem. Zmierzył mnie wzrokiem. Po chwili lekko zaskoczony odsunął się do tyłu.
- Co Ty? - spytałam zaskoczona dotykając swoich ust. - Louis.. przecież Ty...
Nie dokończyłam. Z mojej sypialni wyszedł Zayn. Spojrzał na nas zaskoczony, ale mimo wszystko podszedł bliżej. Louis w końcu wydukał.
- Wy.. jesteście razem?
Spojrzałam na niego. Czułam że znów szklą mi się oczy.
- Tak. - podeszłam do Zayna i go przytuliłam. - i właśnie nam przeszkodziłeś. - mruknęłam łapiąc mulata za rękę. Louis był zaskoczony.
- Ale..
- Co ale? Louis.. ja i Zayn się kochamy. Przeszkadza Ci to?
- Nie. - odpowiedział krótko i wyszedł za drzwi.
- Przecież to nie miało żadnego znaczenia. - krzyknęłam za nim. Na chwilę się zatrzymał i odwrócił. Posłałam mu gniewne spojrzenie. Cholera jasna, co on sobie myślał? Że co? Że jak przyjdzie i mnie pocałuję to wszystko będzie okej? On jest z Eleanor. I niech z nią będzie. Odwróciłam się w stronę Zayna, i go pocałowałam. Po chwili znów byliśmy w  sypialni.






Krótki, wiem.. @iWannaNakedZayn mnie zabije. So sorry.. :<  Ogółem przepraszam za to że tu jest takie fjiuuu bździuuuu, i można się nie łapać. Obiecuję że niedługo będzie tu w miarę do ogarnięcia. No i przepraszam za to jak opisałam scenkę z Zaynem. Szczerze powiedziawszy, pierwszy raz piszę +18 :D Więc może mi wybaczycie :D Nie doczekałam się 30 komentarzy.. ale to nic! Moje opowiadanie czyta 72 osoby! Jeszcze jakby te wszystkie, 72 osoby komentowały *marzenia*,mimo wszystko wielkieWOW.  Statystyka z każdą chwilą rośnie. JESTEM POD WRAŻENIEM. I DZIĘKUJE WAM <3

Wednesday, 13 June 2012

twelfth

Prosimy o zajęcie miejsc i zapięcie pasów. - usłyszeliśmy przez głośniki - po zajęciu miejsc prosimy o schylenie się i o spokój. 
- Louis, boje się - jęknęłam patrząc na jego przerażoną twarz. Babka obok smacznie spała. Stewardessa próbowała ją obudzić.
- Nie bój się.. wszystko będzie dobrze. - zapewnił mnie i zwrócił się do stewardessy. - Przepraszam, co się dzieje?
Kobieta rozejrzała się po pokładzie i zdenerwowanym głosem powiedziała, że dwa z czterech silników przestały pracować, a na dodatek, podczas lądowania, napotkamy na burzę, która właśnie szaleje w Maladze. Cała zesztywniałam. To wszystko może się źle skończyć. Ja nie chce! Ja nie mogę! Łzy napłynęły mi do oczu. Louis, który utwierdzał mnie, że wszystko będzie w porządku, sam nie umiał ukryć tego, że się boi.
- Nie płacz. - powiedział wycierając kciukiem z mojego policzka pojedynczą łzę. Zaczęło mocniej trząść samolotem. Pisnęłam. Niby latałam już z 45678765 razy, ale nigdy tak się jeszcze nie bałam. Zawsze wszystko było OK. Lot przebiegał spokojnie, bez żadnych problemów. A dziś.. nosz kuźwa. Louis szybkim ruchem mnie objął. Szepcząc że wszystko będzie dobrze, żebym nie panikowała. W całym samolocie było słychać szloch, i lamęty Hazzy, i prośby Zayna. No i Eleanor, było słychać jak krzyczała że chce się zobaczyć z Lou. Olał ją. Tak mi się przynajmniej wydawało. Louis spojrzał na mnie, i po raz kolejny otarł łzę. 
- Nie płacz Marina. Nie rób sobie siary - zaśmiał się cicho.
- Spadaj. - mruknęłam po czym spojrzałam w jego oczy. A co jeżeli spadniemy? I nigdy nie będzie mi dane z nim być? Go pocałować? Ja będę uciekać w obłokach przed zauroczonym Malikiem, a Louis i Calderowa będą sobie hasać na chmurkach, całować się, i majstrować małe aniołki. Brrr. Marina musisz się wziąć w garść. Jest źle. Jest bardzo źle. Boże, nie bądź śmieszna. Ale muszę. Cholera. Kuźwa! UGH!
Zbliżyłam się do jego ust i go pocałowałam. Był zaskoczony, czułam to. Delikatnie rozchyliłam jego wargi, wsuwając swój język. Mimo wszystko nie protestował. Nie zważając na to, co działo się w samolocie, i na zewnątrz, chłopak wplótł mi dłonie we włosy i delikatnie pogłębił pocałunek.  Nagle poczuliśmy uderzenie, i usłyszeliśmy tarcie, jakby o asfalt. Wylądowaliśmy. Spojrzałam na Lou nie wiedząc co mam powiedzieć. Louis opuścił głowę i odpiął pasy. Dojeżdżaliśmy do rękawa.

Bez słowa opuściliśmy samolot. Na korytarzu rzuciły się na mnie zapłakane przyjaciółki. Clo ryczała że nie darowałaby sobie tego, że siedziała na drugim końcu samolotu, nie będąc ze mną, z jej najlepszą przyjaciółką. Ellie cicho chrząknęła, co wywołało u nas śmiech.
- Wszystko jest w porządku.. - mruknęłam - chodźmy po bagaże.. - powiedziałam spoglądając na Lou. Patrzył na mnie. Kiedy mnie zauważył szybko odwrócił twarz. Eleanor, cała zapłakana rzuciła się w jego ramiona. Poczułam się głupio. 
Za chwile obok mnie znalazł się Zayn i Harry razem z Niallem, z miną mokrego kota. Ellie szybko do niego pobiegła. 
- Nigdy więcej! - wypiszczał zdenerwowany Harry.
- Gadałeś jak najęty! - Zayn walną go w ramie. - nie było tak źle...
- Bo spałeś kretynie i nie widziałeś wszystkiego! - lokaty zaczął wymachiwać rękoma jak ogłupiały.
- I nie żałuje. Miałem fajny sen. - powiedział w moją stronę uśmiechając się słodko. Spuściłam głowę.
- Chodźcie po walizki... - mruknęłam i ruszyłam przodem.

Reszta obyła się bez problemów, walizki są, wszystkie i całe. Ruszyliśmy ku wyjściu. Duszne, hiszpańskie powietrze przywitało nas ciepłym uderzeniem. Ciemne chmury na niebie się rozpływały. Już po burzy. Tak mi się wydaje. Wpakowaliśmy się do dwóch vanów, i ruszyliśmy w kierunku hotelu. Ja, Harry,Clo,Niall i Ellie wsiedliśmy razem, a Zayn, Liam, Danielle, Eleanor i Lou wsiedli do drugiego. Clo prowadziła zaciętą rozmowę z Haroldem, a Ellie próbowała ogarnąć wciąż zdenerwowanego Niallera. Przytuliła się do niego, a ten, jak na pstryknięcie szeroko się uśmiechnął. Aww.. jakie to słodkie.
Siedziałam z twarzą przylepioną do szyby. Jechaliśmy autostradą, która biegnie przy samym morzu. Wysokie fale obijały się o brzeg. Palmy wykrzywiały się pod silnymi podmuchami wiatru, co nie przeszkadzało przechodniom. Było widać turystów, robiących sobie zdjęcia. 
- Co o tym myślisz? - usłyszałam.
- Hmm?? - spojrzałam  w stronę gaduł pytającym wzrokiem. 
- Pytałam, czy idziemy na plażę - powtórzyła wolno Clo, widząc moją zdezorientowaną minę.
- A.. jasne, czemu nie? - uśmiechnęłam się.

Chyba się zmieniłam. Przez ten czas, który znam się z chłopakami, bardzo się zmieniłam. Jestem bardziej otwarta, życzliwa.. no może nie dla wszystkich.. Stałam się bardziej przyjazna. Zaczęłam się pokazywać z tej drugiej, chyba lepszej strony. Czy to dobrze? Sama nie wiem.. 
Oni już mnie znają, tak jak ja znam ich. Wiedzą o mnie już na tyle dużo, że można by ich nazwać, moimi przyjaciółmi. No.. chyba jednak nie wszyscy.. Nialler jest takim misiem przytulakiem. Za każdym razem kiedy się widzimy, nie obejdzie się bez "kokosiania". Stoję przy lodówce, Niall się przytula, siedzę na kanapie, Niall się przytula. To takie miłe i kochane. Takiego drugiego jak ten Irlandczyk, to nie ma :)
Liam. Liam jest niesamowity. Niesie bezinteresowną pomoc, i jest. Chce być. Jest.. jest po prostu kochany.
Harry.. Harry to down. Ale i tak go kocham. Taki lokaty przygłup. Pajac z cyrku. Ale mimo wszystko, jest lojalny, i równie pomocny. Potrafi pocieszyć, nawet wtedy kiedy nie wie o co chodzi. Zayn.. nie wiem.. nie wiem jak to określić. Nie umiem..  Z Danielle nie mam aż takiego kontaktu, ale również jest kochana.


Dojechaliśmy pod hotel. Na zewnątrz stał Rick. 
- MARINA! - na mój widok, rzucił się z głośnym krzykiem. 
- Ricardooo! - wtuliłam się do niego mocno. Nie widziałam go z 5 lat. Ale on przystojny. Czarne, lekko zakręcone włosy muśnięte żelem. Jak na Hiszpana przystało. Wysoki, uhuhu, Rick urósł. Umięśniony (!) ubrany w czarne, garniturowe spodnie i białą koszulę z kołnierzykiem. - Wooooow! - pisnęłam. 
Kuzyn się zaśmiał. Ma tylko 25 lat, a już taki sukces na koncie. Jego hotel jest rozchwytywany przez wiele sław. W końcu nie ma co się dziwić. Lokalizacja piękna, nad brzegiem morza Śródziemnego. Sam budynek był piękny. Nowoczesny, a jednak stylowy. Niebieskie szkło, jako barierki balkonowe
- Wow, Rick, nieźle tutaj - uśmiechnęłam się, spoglądając na cały budynek. Kuzyn wzruszył ramionami i mruknął ciche : wiem. Zaśmiałam się. - To są moi przyjaciele - powiedziałam pokazując na ekipę, która wypakowała się z samochodów. - Clo, Ellie, Niall, Harry, Zayn, Liam, Danielle, Louis i... Eleanor. 
Hiszpan posłał mi spojrzenie pod tytułem : tej to nie lubisz, no nie?  Pokiwałam głową. 
- Miło mi, jestem Ricardo, ale możecie mówić mi Rick. Witam w Marbelli! No i życzę miłego pobytu. - powiedział z uśmiechem. Wszyscy się przywitali i ruszyliśmy do swoich pokojów. Okazało się, że Rick nas porozpieszczał, i dał nam oddzielne pokoje. WSZYSTKIM. No oprócz Dan i Liama. Bo na samym początku poinformowałam Ricka że oni są razem i ten tego. Weszłam z walizkami i zamarłam. Przywitał mnie piękny błękitno pastelowy salon z perłowymi dodatkami. Zagłębiłam się dalej, i doszłam do sypialni. WOW. Ogromne łóżko i widok, delikatnie przysłonięty drzewami i palmami. Biegiem ruszyłam do łazienki i bam. Wielkie jacuzzi (?), bo drugiej stronie wielki, szklany prysznic. Rick, szalony człowieku! Wróciłam do sypialni, rzucając się na łóżko. Nie leżałam zbyt długo, bo nagle usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi. Leniwym krokiem ruszyłam w ich stronę.
- Czego chcesz w mym królestwie? - mruknęłam spoglądając na roześmianą twarz Claudii i zachwyconą twarz Ellie. Nic nie powiedziały, wpakowały się do mojego pokoju wszystko komentując. Gdy skończyły, opadły na miękką kanapę.
- Przebieraj się, zaraz idziemy na basen. - powiedziała wesoło Clo.
- Miałyśmy iść na plażę - mruknęłam, wyszukując kostium.
- Miałyśmy, ale tabun fanów lata po plaży, i zrezygnowaliśmy.. - powiedziała posyłając złowrogie spojrzenie w stronę Ellie.
- Co znów narobiłaś? - usiadłam na podłodze i się uśmiechnęłam.
- Nic..
- NAPISAŁA NA TWITTERZE GDZIE JESTEŚMY. CIOŁEK. - wypiszczała Clo, rzucając w nią poduszką. - idealnie pasujesz do Nialla. Macie tak samo poplątane w główkach.
- Spadaj. - mruknęła Ell oddając. Zaczęły się kłócić i bić poduszkami.
- HEJ, EJ. Szalone gazele. Cisza.  - mruknęłam.- idę się przebrać, a wy się ogarnijcie.
Założyłam szybko kostium, zwykły granatowy z motywem flagi USA, na to zarzuciłam zwykły rozciągnięty t-shirt z tygrysem i złapałam za krem z filtrem. Posmarowałam się szybko, po czym ruszyłam do pokoju. 
Dziewczyn już nie było. Pewnie już są na dole. Założyłam szybko klapki, złapałam za ręcznik, a także swojego iPhone'a i pobiegłam do windy. Otworzyła się, i zobaczyłam Danielle z Eleanor. Ugh. Mruknęłam cześć i włożyłam słuchawki do uszu. Lubie Dan, ale nie umiem się zachowywać na luzie, kiedy obok jest Calder. Na szczęście one, nie miały ochotę na leżenie plackiem nad basenem. Ruszają na podbój sklepów.
Widna się zatrzymała, a ja szybkim krokiem ruszyłam na leżaki. WOW WOW WOW WOW WOW WOW WOW WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW. 
Zajęłam swój leżak. Dziewczyn ani widu ani słychu. Pokręciłam głową by jeszcze się rozejrzeć. Nic. Z zdegustowaną miną, spojrzałam na telefon, włożyłam słuchawki w uszy, włączając muzykę i zamknęłam oczy. 

Nie wiem która była godzina, ile spałam, ale spałam. Na swoim ciele poczułam czyjeś wilgotne dłonie. Wystraszona spojrzałam na obcego i podskoczyłam. Zayn. 
- Boże, Zayn, chcesz żebym umarła? - wypiszczałam. Mulat tylko się zaśmiał. Obok mnie znalazł się Louis, Harry i Nialler. Liam, Clo i Ellie siedzieli w wodzie. Oooo nieee
Na ich twarzach gościł zadziorny uśmieszek. Nie nie nie nie nieeeee.
- Chłopaki? Wiecie że powiem nie. - mruknęłam. Louis delikatnie się uśmiechnął, Niall pokręcił głową, a Harry złapał mnie za nogi. Zaczęłam się wić i kopać. 
- Kretynie! P U Ś Ć   MNIE!
- Nie ! - powiedział, szczerząc swoje białe, idealnie proste ząbki.
Nialler złapał za mój telefon, delikatnie go odkładając do mojej torby.  
Harry i Zayn podnieśli mnie do góry i skierowali się do wody.
- NIEEEE! ZABIJE WAS! - piszczałam. Na daremno. Wylądowałam w wodzie. Nie była zimna, ale to, że miałam nagrzaną skórę wywołało szok termiczny. Wynurzyłam się i posłałam im groźne spojrzenie.
Chłopaki się zaśmiali. Wyszłam na brzeg, cała mokra i podeszłam do Harrego i Zayna, którzy wciąż nabijali się z mojego wyglądu. Wkurzona pchnęłam ich do wody. Byli zaskoczeni. 
- Macie za swoje, kretyni! - wykrzyczałam.

Zdenerwowana usiadłam na leżaku. Nialler wycofał się widząc mój stan. Wywołało to u mnie śmiech. Blondyn zniknął w wodzie. Obok mnie, na moim leżaku usiadł Louis.
- To nie był mój pomysł - powiedział podnosząc do góry ręce, w geście niewinności, widząc mój wzrok. 
- Jassneee - zaśmiałam się. Chwile potem, leżak się wywalił. Ja pierdole. Co to ? Czarna magia? Przewróciłam się wprost na Lou. Po raz kolejny spojrzałam w jego piękne oczy. Zbliżyłam się do niego, chciałam go pocałować.. ale ktoś nagle zjawił się koło nas. Eleanor.
Holy shit. 
Natychmiastowo zerwałam się z Lou i poprawiłam leżak. Eleanor patrzyła na mnie wściekłym wzorkiem. Usiadłam i posłałam jej złośliwy uśmieszek. Nic nie powiedziała. Złapała Lou za rękę i wdzięcznym krokiem poszła w stronę hotelu.






Rozdział definitywnie beznadziejny. I to na serio.
W rozdziale dałam opis hotelu, który na prawdę nie istnieje. Zdjęcia są z różnych miejsc - budynek to Gibraltar Ocean Village, a wnętrza to jakieś hotele z Marbelli. Tak tylko mówię :D
Dobiliśmy do 20 komentarzy, dobijemy teraz do 30? ;>

Monday, 11 June 2012

eleventh

Tak jak powiedziałam, tak i zrobiłam. Poszłam spać. Nie chciałam nic mówić Zaynowi, po prostu się odwróciłam i wyszłam. Jak debilka. Obudziłam się około 12 w południe. Nikt tu nie wbił i mnie nie zwalił z łóżka? A to dziwne..
Zaspana ruszyłam w stronę łazienki. Nie miałam ochoty na prysznic, ale to zrobiłam. Wycierając włosy przed lustrem, zaczęło mi się przypominać nocne wydarzenie. Wsadziłam szczoteczkę do ust, mamrocząc sama do siebie, jaka ze mnie kretynka. Wyszłam z łazienki i ujrzałam Clo z Ellie na moim łóżku. Właśnie, a gdzie śpi Ellie
- No siema śpiochu - powiedziała radośnie Clo, rzucając we mnie poduszką. Mruknęłam cicho : dzień dobry, i ruszyłam w stronę szafy. Założyłam czarne leginsy i zwykły rozciągnięty turkusowy t-shirt. Zostawiłam morke włosy. Jestem tak jakby w swoim domu. Tak jakby.
- Marina, co jest? - zapytała Ellie, widząc mój pusty wzrok w lustrze. 
- Nic - odburknęłam. Czułam się jak idiotka. Pocałowałam Zayna, a nic do niego nie czuje. No ja pierdole. Chociaż.. może nie nic do niego nie czuje.. coś tam czuje, ale.. no Louieh.. kurwa no.
- Przecież widzimy - Clo zmrużyła oczy. Puściłam to bez komentarza.  Ellie się wkurzyła. Przyparła mnie do ściany.
- Mów, albo obiję Ci tą piękną buźkę.
Wybuchłam śmiechem, ale po chwili spoważniałam.
- Całowałam się z Zaynem.
Usłyszałam huk. Spojrzałam w w stronę schodów i ujrzałam szybko oddalającą się bluzkę w paski. Za chwile usłyszałam krzyki przyjaciółek.
- CO?!
- Kurwa to. - pisnęłam i zeszłam na dół, zostawiając je w pokoju. Pod schodami była zbita szklanka, z pomarańczową plamą. Spojrzałam w dół i zobaczyłam zbliżającego się Lou. Chciał to posprzątać. Na dolę minęłam się z nim bez słowa. Tak samo z Zaynem.. tyle że on chciał się odezwać, ale widząc moją twarz chyba zrezygnował. Liam, Niall i Harry wykrzyczeli w moją stronę wesołe : Dzień Dobry : chociaż i tak na mnie nie patrzyli. Wlepiali w swoje spojrzenia w stronę sprzątającego Lou. Posłałam im delikatny uśmiech, którego nawet chyba nie zauważyli. Za chwilę na dół zeszła Clo i Ellie, rozmawiając między sobą, spojrzały na mnie, na Tommo i na Zayna. Spuściłam głowę. Chyba powinnam przeprosić Lou za to jak potraktowałam jego dziewczynę. 
Wyszłam na taras ze szklanką gorącej kawy z mlekiem siadając w wiklinowym bujanym fotelu, wciągając chłodne, brytyjskie powietrze do płuc. Ciemne chmury wisiały na niebie, zapowiadając deszcz. Typowe. Za barierką rozciągał się wielki, zielony ogród. Buk, pięknie wystrzyżony żywopłot, płacząca wierzba która spuszczała swoje gałęzie do srebrzystej wody oczka. Słoneczniki i kolorowe inne kwiatki, których imion nie dane mi było nigdy zapamiętać. Jak w raju. Ciemne niebo idealnie komponowało się z jaskrawą zielenią roślin. Zza wielkim płotem z żywopłotu można było usłyszeć dźwięki przejeżdżających samochodów, i gwar przechodniów. Miasto. Takie samo jak LA, a jednak inne. W Los Angeles ludzie może i są życzliwi, ale wszyscy to bufony z wypchanym portfelem. Tutaj jest coś innego. Ludzie są życzliwi.. na prawdę. Nie chcą nic w zamian za pomoc. Są normalni. Normalni a jednak idealni.  Usłyszałam zamknięcie się drzwi wejściowych na taras. Zamknęłam oczy.
- Hej, możemy porozmawiać? - to był Zayn. Z resztą, a któż by inny?
- Hej.. jasne.. - odpowiedziałam w ogóle na niego nie spoglądając. 
- Marina.. ja.. ja..nie chce naciskać czy coś.. chce.. chce tylko Cię przeprosić. Nie powinienem.
Pokiwałam głową. 
- Nic nie szkodzi.. Przecież.. jakbym nie chciała to bym się oderwała.
Ja pierdole, co ja gadam.
- Chciałaś? - zapytał z wyczuwalnym szczęściem w głosie. Po co mam kłamać? Pewnie że chciałam. Ale szczerze, wolałabym żeby to był Tomlinson.. Chociaż.. do Zayna też mnie ciągnęło. Zawsze. Te jego uśmieszki, ten głos, te oczy...
- Skłamałabym jakbym powiedziała że nie. - zaśmiałam się cicho.
- Marina.. może.. spróbujemy?  - zapytał nieśmiało, co zbiło mnie z tropu. Ja? Z Zaynem? Cholera jasna. 
- Nie uważasz że.. to trochę za szybko? Ledwo się znamy.. 
Zayn pokiwał głową.
- Wiem.. rozumiem. Ale..
- Ale?
- Nie nic. 
Spojrzałam na jego zdenerwowaną twarz. Jego oczy strzelały iskierkami. I ten delikatny uśmiech. Wstał, ucałował mnie w polik i wyszedł. 


Tydzień później.

Louis mnie omijał. Praktycznie nie było go w domu, albo jak już był, wymijał mnie bez słowa i spojrzenia. Chciałam go przeprosić, ale nic z tego nie wyszło. Zrezygnowana zadzwoniłam do kuzyna, i załatwiłam miejsce dla Eleanor. Niech się cieszy, ale ten dzień dobroci dla zwierząt jest tylko i wyłącznie ze względu na Lou. Głupio mi było, kiedy mnie zbywał. 
Wpakowałam się z Zaynem i Clo do Range Rovera Harrego. Louis, Liam, Niall i Ellie jechali razem. Danielle i poczwara miały jechać razem, i mieliśmy spotkać się wszyscy na lotnisku.  Clo i Harry całą drogę się kłócili. Oczywiście, dla żartów. 
- Hej, ej, kochasie, wiecie że was obserwuje ? - wypiszczał Harry, posyłając nam brewkowe spojrzenie. 
- No i ? - mruknęłam.
- No i was obserwuję. Więc się nie miziać tam. - wypalił.
Zayn zrobił minę w stylu : wtf. A ja posłałam Hazzie mocnego kokoska w głowę.
- Ciebie to coś boli, albo usmażył Ci się mózg przez te loki.
- Myślisz że ja nie wiem?! - odpowiedział poważnym głosem.
- Co niby wiesz?
- No że wy razem jesteście. 
- Harry przestań pierdolić. Jedź, albo pojedziemy bez Ciebie kretynie - mruknęłam osuwając się na twardym, szarym siedzeniu.
- Dobra dobra. - zaśmiał się i już więcej się nie odezwał. Siedziałam z nosem w telefonie i smsowałam z Zaynem. Nie chciałam żeby Harry widział że rozmawiamy, bo zaraz zacząłby snuć jakieś dziwne romansidła. Jak to Harry. Z Clo układa mu się coraz lepiej. Coraz bardziej widać, że jedno leci na drugiego. Wczoraj nawet, kiedy byliśmy na mieście, Hazz złapał Claudie za rękę. PRZY LUDZIACH! No więc to już coś! Ellie i Niall tak samo. Ciągle przebywają razem. Nando's, Milk Shake City - to w sumie ich miejscówki, i tam przesiadują. O Ellie sporo mówią w internecie, ale ta nic sobie z tego nie robi. Są i hejterzy i Ci co ją uwielbiają. Trochę to dziwne, bo kochają ją, chociaż ją nie znają, ale to dobrze. Cieszę się, że ktoś docenia moją przyjaciółkę, i widzi w niej to, co i ja w niej widzę. Czyli zwariowaną, wiecznie głodną blondynkę. 
Dojechaliśmy na lotnisko. Przy odprawie okazało się że siedzę z Lou i z jakąś obcą babą. Fajnie. Wpakowałam się do miejsca przy oknie, a obok mnie usiadł Lou. Koło niego zaś  usiadła puszysta pani. Mina Lou była zabójcza. Zaśmiałam się cicho spoglądając na niego spod grzywki. Prawie wcale się do mnie nie odzywał, poza pytaniami, czy za mocno mi dmucha wentylator, czy chce coś pić albo czy mogłabym przesunąć łokieć, bo chce się oprzeć. Nie wytrzymałam. Zaczęłam mówić pierwsza. 
- Louis.. cholera jasna no.. przepraszam. Przepraszam że się tak zachowałam. - spojrzałam na niego, ale nie widząc żadnej reakcji, odwróciłam się do okna. Odezwał się.
- Nie masz za co przepraszać. 
- Y, mam. Bo się na mnie wkurzyłeś, i przez tydzień ani słowem się do mnie nie odezwałeś. 
- I tak nie zrozumiesz. - mruknął zamykając oczy. - zapnij pasy, zaraz lądujemy. 
Zrobiłam to co powiedział, jednak wciąż patrzyłam na jego zamyśloną twarz.
- Louis, jak mi wytłumaczysz, to zrozumiem. - powiedziałam, po chwili dodając - przynajmniej się postaram.
Chłopak pokręcił głową. Dobra, nie będę naciskała. Niech się wali. Niech spadnie z tym samolotem, za to, że pobudził moją ciekawość.. albo nie. Bo spadnę i ja. A wtedy będzie źle.
- Mari.. Ty... jesteś z Zaynem? - zapytał patrząc w moją stronę smutnym wzrokiem. Miał głos..jakby go to bolało. Jakby bolał go fakt, że mogę być z kimś innym. JEJCIU, Marina, ah ta Twoja wyobraźnia...
Chciałam mu odpowiedzieć, ale nie mogłam, bo za chwilę poczuliśmy mocne turbulencje, a w głośnikach usłyszeliśmy spanikowany głos stewardessy.  Jedyne co zrobiłam w tym momencie to wymieniłam przerażone spojrzenie z siedzącym obok Tomlinsonem. 



Edit : Chciałabym Was poprosić o to, by Ci którzy czytają tego bloga, wciskali "tak" w ankiecie :)
+ Chciałabym również zachęcić Was do przeczytania kilku blogów. 
http://you-make-me-wanna-die-boy.blogspot.com.es/ i http://illbeheree.blogspot.com.es/ a także http://uwannasaygoodnight.blogspot.com.es/ . Wszystkie trzy dziewczyny piszą niesamowicie, dlatego proszę, 
uwierzcie w moje słowa, i wpadnijcie tam :) Na prawdę, gorąco polecam ! :) xx